Obszar Sinuiju przy granicy Korei Północnej z Chinami zamienia się w pole walki Kim Dzong Ila z wolnym handlem. Około 15 lutego członkowie oddziału straży granicznej zostali złapani przez patrol bezpieczeństwa w trakcie próby przekroczenia rzeki Yalu i kradzieży miedzi, ale uciekli. Sinuiju jest bramą do Chin.
Z kolei 18 lutego dostawcy na rynku obserwowali policjanta, który uderzył sprzedawcę podczas próby rozprawienia się z handlem prywatnym i zorganizowali protest, a to wkrótce przyciągnęło innych. Te dwa przypadki świadczą o tym, iż funkcjonariusze Departamentu Bezpieczeństwa nękają obywateli i obserwują każdy ruch.
Takie miejsca handlu to nie tylko Sinuiju, jest ich jeszcze kilka. Bez nich gospodarka Korei Północnej by nie istniała. System racjonowania żywności i innych artykułów, który zaczął działać przez wielką klęskę głodu w latach 90 XX wieku, spowodował to, że Koreańczycy z Północy utworzyli swój własny wewnętrzny rynek, który stanowił główny filar ich gospodarki w 2000 roku.
Ten mały kapitalizm jest obecnie powszechny w całej Korei Północnej. Obecnie w północnej części Półwyspu Koreańskiego funkcjonuje coś na kształt dwóch stref ekonomicznych. Jedna jest przeznaczona dla uprzywilejowanych mieszkańców Phenianu, a druga dla reszty.
Kim Dzong Il stara się ignorować rosnący na całym świecie mały kapitalizm i takie miejsca jak Sinuiju po prostu je zamykając. Jest to spowodowane między innymi wysokim stopniem skorumpowania urzędników państwowych i wojka, którzy starają się jak mogą powiększać swe dochody. Co jakiś czas Kim Dzong Il próbuje atakować taki kapitalizm. Przykładem może być nieudana reforma walutowa z 2009 roku, która miała jak najbardziej ograniczyć rodzącą się klasę średnią i jej oszczędności. Park Nam-gi, były dyrektor planowania Partii Robotniczej i Działu Finansowego, został stracony w marcu ubiegłego roku, właśnie wskutek niepowodzenia tych działań.
Niedawno wydano rozkaz, aby usunąć przegrody pomiędzy straganami w celu wyeliminowania prywatności,
„Jaśminowa rewolucja”, która rozpoczęła się w Tunezji zdaniem analityków nie może udać się w taki sam sposób w Korei Północnej bo nie ma w tym, ktaju osób, które mogłyby kierować odrodzonym państwem i zorganizować powstanie.
W sierpniu ubiegłego roku gazeta Chosun Ilbo opublikowała nagranie z rynku Chaeha w Sinuiju. Klip pokazuje trudne życie kobiet w wieku 40 i 50 lat, które wymachuja rękami i krzyczą w celu sprzedaży towarów ze swoich straganów. Możliwe, że korzenie wolności Korei Północnej rosną głębiej niż nam się wydaje.
Źródło: english.chosun.com, opracowanie: NorthKorea.pl