Kilka lat temu, jeszcze za platformerskiego ancien regime'u, przyjechał do naszego miasteczka śp. Zbigniew Romaszewski. Na publicznym spotkaniu aranżowanym przez miejscowy PiS odnosił się do różnych palących kwestii. Pamiętam jego komentarz do tragedii smoleńskiej. Był przekonany, że prawda rychło wyjdzie na jaw i ludzie Tuska zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. Ale też podkreślał, że największym może, bo powszechnie uchodzącym (wówczas) publicznej uwadze problemem III RP jest brak weryfikacji sędziów – i efekt: kanalie z czasów PRL, które nadają swoje piętno środowisku. Zbigniew Romaszewski uważał to za rzecz z jednej strony haniebną wizerunkowo, ale z drugiej - za faktycznie niebezpieczną, o wielkich konsekwencjach dla funkcjonowania państwa, bezpieczeństwa i wolności obywatelskich. Tak bym to streścił własnymi słowami.
Państwo Romaszewscy – o ile mi wiadomo – zawsze byli bezkompromisowi. Obraz sytuacji mieli porządnie przemyślany, wyklarowany i jasny. za swoje poglądy ręczyli samymi sobą. Zawsze, odkąd pamiętam, popierali PiS, ale nikomu się nie umizgiwali. Stąd nie zawsze w konkretnych sprawach, osobach itd. mieli poparcie PiSu, bo wiadomo było, że gdziekolwiek by się znaleźli, swojego zdania w kwestiach najważniejszych ukrywać nie będą, a to się zwykle w partyjnym środowisku nie podoba. Ale też zawsze mieli wyczucie dla hierarchii spraw. Rzeczpospolita, Jej bezpieczeństwo i Jej suwerenność, a zarazem prawa i wolności Jej obywateli stały u nich zawsze na pierwszym miejscu.
Dlatego też zdanie pani Zofii Romaszewskiej uważam za z pewnością niezwykle ważne, bo przemyślane, poparte nie jakimś tam "autrytetem", ale wielkim doświadczeniem i świadectwem życia.
O ile reformy wprowadzane przez PiS są konieczne i pozytywne, to jednak pośpiech w stylu „gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą” bywa najgorszym z doradców. Trzeba rąbać tak, jak trzeba, nie inaczej. Każda ustawa powinna być przejrzysta, a tryb jej redagowania właściwy. Owszem: przy totalnych protestach totalnej opozycji brak miejsca, a nawet szansy, na merytoryczną dyskusję. Najczęściej wszystko oglądamy i chcemy oglądać w wersji czarno-białej. Byle szybciej to szło.
Tak nie da się ze wszystkim. Także i w PiSie działa niejedno lobby, ścierają się poglądy i racje, które umykają naszej uwadze. Dyskutować trzeba. Dlatego to weto miało tak wielkie znaczenie. Ono przywraca pewną normalność. I nie można uważać, że zawetowanie ustaw obarczonych poważnymi błędami jest „zawinione” przez prezydenta. Kto jest winny? Nie w tym teraz problemem. To weto było dobrym krokiem i kto powinien, ten powinien wyciągnąć zeń naukę. Byle nadszedł szybko ciąg dalszy w postaci skorygowanych ustaw i wdrożenia reformy.
Inne tematy w dziale Polityka