Oj się wczoraj działo! Prawicy było więcej w mediach niż PO i Palikota, a takie wydarzenie ma miejsce bardzo rzadko. Solidarna Polska w Otrębusach zgromadziła 1700 osób na kongresie założycielskim, a w siedzibie PAP Kaczyński podpisywał porozumienie z Markiem Jurkiem - tak, dokładnie tym, który kilka miesięcy wcześniej siedząc przy tym samym stole wspólnie ze Zbyszkiem Ziobro opowiadał o budowaniu polityki prawostronnej. Pozazdrościł im trochę PJN, który zasmucony brakiem zainteresowania, postanowił w osobie Pawła Kowala zredagować list do kolegów z Solidarnej, o współpracy, o dwóch płucach i generalnie o tym, żeby zakomunikować "halooo! My jeszcze żyjemy! Migalski może i gada głupoty, ale do nas też napiszcie!".
Osobą kluczową w tych przepychankach wcale nie był Kaczyński. Choć trzeba mu oddać, że jego zasługą jest powstanie tylu mini-partii prawicowych, to jednak należyty szacunek trzeba złożyć na ręce Marka Jurka. We wcześniejszym wPiSie skrytykowałem za brak porozumienia z SP, sądząc, że polityka "dysydenta w państwie POPiS" (jak sam siebie nazwał) zostanie na zawsze gdzieś poza progiem wyborczym. Nikt nie wiedział, że ma jeszcze PlanB w postaci ponownej współpracy z Jarosławem. Nie dało się przewidziec, że ze swojej "ksywy" MJ odetnie trzy ostatnie literki.
No właśnie- dlaczego Jurek jest kluczowy. Zastanówmy się nad scenariuszem, w którym podpisuje porozumienie z SP na jego warunkach, staje obok Kurskiego, Cymańskiego i Ziobry. I choć nie wnosi do puli jakiegoś wielkiego zaplecza (ledwie 0,25% poparcia w wyborach), to SP daje opinii publicznej jasny sygnał- "Jest z nami ten, który jako pierwszy wystąpił z PiS, by budować coś nowego. Dziś budujemy razem". Zapewne tak mówiłby Kurski na wczorajszym evencie. Śladami Jurka do SP poszedłby PJN, i mielibyśmy dosyć rozbudowane, ciekawe płuco! Wszak Marek Jurek wróciłby jako znacząca postać, z odbudowanym wizerunkiem wytrwałego polityka, który mimo zapomnienia robił swoje, a PJN wniósłby jeszcze nie zapomnianych polityków. Mogłoby być fajnie! Solidarna Polska byłaby czymś więcej niż "Solidarną Polską Zbigniewa Ziobry"!
Marek Jurek wybrał jednak PiS, a SP musi zadowolić się tym, co ma. Czy Marszałek postąpił słusznie? Wydaje się, że tak. Poszedł w kierunku pewnej polityki, która może mu dać powrót do mainstream'u. Można ten gest odebrać tak jak Migalski- Jurek poczuł, że (cytuję z pamięci:) "Nie ma polityki poza PiS", i na kolanach powrócił z pokorą. Można też wczorajszą konferencję odczytać jako odmienną strategię od standardów wojny polsko-polskiej do której jesteśmy przyzwyczajeni. Marszałek szuka miejsca na swoją formację, i jest gotowy na rozmowy z każdym. Nawet jeśli będzie trzeba godzić się z Kaczyńskim.
Co zyskuje PiS dzięki Jurkowi? Politykę "drugiego Budapesztu". Kaczyński pokazuje, że poza konfliktowaniem, może też współpracować. Gromadzi wokół siebie jednego z liderów rozbitej prawicy, obok siebie stają dwaj cenieni i doświadczeni ludzie. Budują razem. Przywołując jeszcze raz Migala- dobrze sugeruje, że z tego powrotu można było zrobić fajny event i napsuć trochę krwi Ziobrystom. Czasu jednak było mało, choć nic straconego- Marka Jurka w mediach było najwięcej od 5 lat.
Podsumowując- Dwa płuca maja sens, bo jeśli komuś nie podoba się PiS, to zamiast iść na wybory i odznaczać coś bardziej "na lewo", ma alternatywę. Nawet do budowania koalicji. Dokładnie taką, jaką jest Palikociarnia dla Platformersów.
Dwa płuca prawicy...właśnie. Czy to ma sens?
A, jeszcze bym zapomniał! Właśnie...jest jeszcze Paweł Kowal! Panie Pawle...życzę, żeby Ziobro odpisał na list i żebyście się dogadali. Bo prawica z trzema płucami- Dużym, średnim i umierającym, byłaby niezłym mutantem. Dogadajcie sie i budujcie! Mam nadzieję, że nie obrazi się pan wymienieniem na końcu. Gdyby jednak było to zasmucające, można do mnie napisać list. A gdybym zapomniał przeczytać, proszę próbować uszczypnąć przez blog Migala.
Inne tematy w dziale Polityka
