Mijają właśnie dwa tygodnia od szczytowego momentu walki z powodzią. W związku z tym można pokusić się o pierwsze wnioski.
Profesjonalne zarządzanie kryzysem, zastąpiła akcja PR. W obawie przez skutkami powodzi, premier Tusk najpierw 13.09.2024 r. ogłosił, że "prognozy nie są szczególnie niepokojące". Kiedy sytuacja okazała się jednak bardzie niepokojąca i groźna, D. Tusk rozwinął PR-ową akcję ratunkową. Jeździł od miejscowości do miejscowości, a posiedzenia sztabu antykryzysowego przejdą do historii jako naśladownictwa metod Władimira Putina na polskim gruncie.
Mam to tego stosunek wysoce krytyczny, ale jest też druga strona medalu. Premier Tusk zrozumiał, iż struktury państwa nie potrafią działać zgodnie z prawem i procedurami. Potrzebny jest wyjątkowy nacisk premiera na każdego urzędnika państwowego, aby jego działania były skuteczne. W pewnym momencie można było odnieść wrażenie, iż stolica kraju została przeniesiona do Wrocławia.
Jak można było się spodziewać, ww. działania nie zapobiegły błędom. W Kotlinie Kłodzkiej, wg. samych mieszkańców, państwo nie zadziałało. Potem przyszła tragedia Nysy. Z punktu widzenia premiera Tuska najważniejsze jest to, ocalał Wrocław i kolejne miejscowości.
Powódź wykazało w sposób jednoznaczny, iż model ustrojowy i administracyjny III RP wypalił się. Procedury i standardy funkcjonowania administracji na każdym szczeblu nie funkcjonują. Nie wspominam o prawie, bo państwie demokracji wewnętrznej, rządzący mogą powiedzieć, iż to prawo jest dla nas, a nie my dla prawa. Ten system ma jednak pewną wadę dla rządzących. Rządzący kiedyś się zmienią. A wtedy, nikt nie będzie brał jeńców.
Kończę swój wywód opinią, iż dzięki premierowi Tuskowi, III RP odchodzi w przeszłość. Pytanie jest tylko jedno, czy zbudujemy lepszą i sprawniejszą IV RP czy pogrążymy się w chaosie i anarchii.
Komentarze
Pokaż komentarze (10)