Na liście kandydatów do PE pojawiają się ciekawe nowe twarze. Zwróciłam uwagę na panią Barbarę Husiew, Wiceprezeskę Zarządu Stowarzyszenia „Stop Bankowemu Bezprawiu”
Redakcja - Jest Pani frankowiczką, która postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Często widuję Pani wypowiedzi w mediach, jako członka zarządu „Stop Bankowemu Bezprawiu”. No i ten sławetny występ w programie na żywo STUDIO POLSKA, w którym nazwała Pani otwarcie premiera Morawieckiego kłamcą. Tyle o Pani wiemy, przy okazji – gratuluję odwagi! Skąd nagle zainteresowanie polityką?
Barbara Husiew – Nigdy nie byłam zainteresowana karierą w polityce i z pewnością tak zostanie. Może dlatego, że polityka kojarzy mi się wyłącznie z ciągłymi kłótniami i wzajemnymi obelgami - tam „na górze”, nepotyzmem, niekompetencją i co pewien czas z ciężkimi aferami korupcyjnymi. Nie widzę siebie w tym towarzystwie - bardzo wątpliwej reputacji. A`propos mojego zarzutu wobec premiera Morawieckiego, iż skłamał – potem sam przyznał w wypowiedzi dla Polsat News, że miałam rację. Ale wolałabym, aby na tym stwierdzeniu zamknąć temat tego wystąpienia. Zainteresowane osoby odsyłam do Internetu, gdzie sprawa była mocno nagłośniona.
Redakcja - Skoro ma Pani tak złe zdanie o politykach, to czemu zawdzięczamy Pani start w wyborach do Europarlamentu?
Barbara Husiew – Od pewnego czasu współpracujemy z ruchem Kukiz`15, między innymi pomagaliśmy w stworzeniu projektu ustawy dla frankowiczów. Wspólnie zbieraliśmy tez podpisy pod wnioskiem o powołanie komisji śledczej w tzw. aferze frankowej. W ostatnich miesiącach postulaty walki z patologiami rynku finansowego znalazły miejsce w deklaracji podpisanej przez Ruch Kukiz’15 z wspólnie z ruchami takimi jak Ruch Pięciu Gwiazd. Przy takiej zbieżności celów szybko zawarliśmy porozumienie w celu wspólnej ich realizacji. Jednym z elementów porozumienia jest mój start w wyborach do PE. Naszym wspólnym celem jest nagłaśnianie licznych przekrętów sektora finansowego i jego dominacji nad obecną klasą polityczną. Ofiarami tej patologii są wszyscy Polacy.
Redakcja - Rozumiem, że sądzi Pani, że będąc europarlamentarzystką uda się Pani coś ugrać dla frankowiczów oraz innych osób poszkodowanych przez instytucje finansowe?
Barbara Husiew – W Parlamencie Europejskim potrzebne są osoby, które będą walczyły z wpływowym lobby bankowym. Przedstawicielem tego lobby jest m.in. pan Dariusz Rosati – mój przeciwnik w ubieganiu się o mandat do PE z okręgu mazowieckiego. Pan Rosati, obecnie jest europarlamentarzystą, ale jest także członkiem Rady Nadzorczej banku Millennium. A więc banku, wobec którego są prawomocne wyroki potwierdzające, iż kilkadziesiąt tysięcy umów tego banku ma zapisy uznane oficjalnie za niezgodne z prawem. Czy według Pana, Pan Rosati będzie walczył o interesy naszych rodaków? Czy raczej bronił swojego środowiska zawodowego? To ja od kilku lat walczę, wspólnie z moimi kolegami i koleżankami z SBB, aby wobec każdego klienta banki postępowały uczciwie. Tak, abyśmy jako społeczeństwo, nie tracili dziesiątek miliardów złotych w aferach takich jak: opcje walutowe, polisolokaty, kredyty walutowe, przekręt GetBacku, czy ostatnio W Inwestments. Przypomnę tylko, że w aferze GetBack Polacy stracili – pewnie bezpowrotnie – kwotę ponad 2.5 mld zł, a w mało nagłośnionym przez media przekręcie W Inwestments, straty wnoszą około 600 mln zł: jest to, więc, podobna kwota, jaką stracili poszkodowani przez Amber Gold.
Redakcja – Czyli pomagacie także złotówkowiczom, kiedy mają problem ze swoim kredytem hipotecznym?
Barbara Husiew – Panie Redaktorze – ten absurdalny podział Polaków na frankowiczów i złotówkowiczów wymyśliło banksterskie lobby. Pewnie po to, aby ukryć fakt, że w Polsce każdy kredyt jest wielokrotnie droższy niż w tym samym banku, ale za zachodnią granicą. Wspólnym wrogiem wszystkich Polaków, takich jak ja, czy Pan, czyli zwykłych zjadaczy chleba, jest cały sektor finansowy – ze względu na swoją chciwość, przekręty na wielką skalę, skrajną arogancję oraz pospolitą niekompetencję. Stowarzyszenie SBB pomaga wszystkim Polakom, którzy się do nas zgłoszą ze swoimi problemami, dotyczącymi spłaty zobowiązań. Także jeśli są ścigani przez windykatorów z firmy pożyczkowej, czy też przez handlarzy długów.
Redakcja – Tu muszę się z Panią zgodzić. Nadmierne zadłużenie Polaków to już pewnie coś jak choroba społeczna. Ale czy coś można z tym zrobić? Czy z bankiem, lub z firmą windykacyjną da się wygrać?
Barbara Husiew – Ależ oczywiście! Szczególnie, że często działania tych podmiotów są prowadzone z naruszeniem prawa. Problem jednak jest w tym, aby zacząć się interesować rozwiązaniem problemu w możliwie wczesnej fazie. Trudno jest pomóc dłużnikowi, który ma na karku kilkunastu komorników, chyba, że uda się takiej osobie ogłosić upadłość konsumencką. Tu też jednak możemy przyjść z pomocą. Generalnie brakuje, przede wszystkim, edukacji. Wiedza na temat, jak się bronić, gdy naszym wrogiem jest potężna instytucja finansowa, traktowana jest przez media po macoszemu. Upowszechnianie tej wiedzy - to jedno z naczelnych działań Stowarzyszenia SBB.
Redakcja – Jak więc w typowy sposób wpada się w takie problemy? Nie mówię tu o kredytach frankowych, bo ten temat znamy wszyscy.
Barbara Husiew – Czasem wystarczy drobny błąd lub przypadek. Bardzo często przy sprzedaży produktów finansowych sprzedawcy ukrywają prawdziwe koszty oferowanej pożyczki, czy kredytu. Jesteśmy więc nagminnie naciągani przez pracowników banku, zwanych dla zmylenia – „doradcami”. Jeśli do przepłaconego kredytu dojdzie sytuacja losowa, np. choroba członka rodziny, lub nieoczekiwane zwolnienie z pracy - to mamy wielki problem. Długi są, dochodów nie ma, lub są zbyt małe na obsługę wszystkich zobowiązań.
Redakcja – Pewnie pierwsze kroki kierujemy wtedy do banku z prośbą o obniżenie rat?
Barbara Husiew – Zwykle tak, ale co nam z tego kiedy bank na to się nie zgadza. Nie tłumacząc się wcale, dlaczego nie chce przyjść z pomocą. Pomimo faktu, iż taki obowiązek wprost wynika z ustawy Prawo bankowe. Bank odmawiając restrukturyzacji łamie prawo, ale i tak pozostaje bezkarny. Sądy w podobnych przypadkach nie widzą winy kredytodawcy.
Redakcja – Przyznaję, że w takiej sytuacji wpadłbym niechybnie w panikę! Szczególnie, kiedy spłacam kredyt hipoteczny i mam na utrzymaniu rodzinę.
Barbara Husiew – No właśnie – i wtedy popełniamy najwięcej błędów! Czyli zaciągamy pożyczki u rodziny i znajomych, jeszcze gorzej- kiedy ratujemy się chwilówkami, zaprzestajemy spłaty czynszu za mieszkanie, uznając, że dług wobec banku jest ważniejszy.
Redakcja – A nie jest?
Barbara Husiew – Oczywiście, że nie! Każdy dług to jest dług, jeśli nie jest spłacany, to może zamienić się w czynny tytuł egzekucyjny. A wtedy wchodzi do akcji komornik i często jest już pozamiatane.
Redakcja – Czy zatem możemy się przed takim scenariuszem obronić?
Barbara Husiew – Problem zdiagnozowany we wczesnej fazie w bardzo wielu przypadkach da się rozwiązać, ale może się to udać wyłącznie przy pomocy specjalistów. To właśnie nasza rola. Ale abyśmy takiej osobie mogli pomóc, musi się zgłosić Stowarzyszenia SBB. Staramy się nikomu nie odmawiać pomocy, jednak mamy ograniczenia - związane z brakiem środków na takie działania w dużej skali.
Redakcja – Na czym więc polega wasza pomoc w tego typu przypadkach?
Barbara Husiew – Można to podzielić na dwie grupy działań. Pierwsza to tzw. pomoc w potrzebie. Trafia do nas konkretna osoba z określonym problemem. My szukamy pomocy wśród licznej grupy współpracujących z nami kancelarii prawnych i antywindykacyjnych. Na dodatek: prowadzimy stałą selekcję polecanych kancelarii, wybierając do współpracy jedynie profesjonalistów, ale także biorąc pod uwagę umiarkowaną cenę danej usług oraz etykę zawodową danej kancelarii. Druga część działań to szkolenia i szeroko rozumiana prewencja. Organizujemy cykliczne szkolenia w różnych miastach Polski, które dla uczestników są całkowicie nieodpłatne. W tym wypadku czujemy niedosyt, bowiem – ze względów na bardzo skromne środki finansowe Stowarzyszenia – w niewielkim stopniu możemy tę wiedzę popularyzować. I nad tym bardzo boleję.
Redakcja – Z ciekawości: ile takich szkoleń przeprowadziliście np. w ubiegłym roku? I jakim budżetem dysponuje Stowarzyszenie, jeśli oczywiście nie stanowi to tajemnicy?
Barbara Husiew – W ciągu ostatnich kilku lat zorganizowaliśmy ponad 500 takich spotkań. Na nich bezpłatnie przedstawialiśmy jakie są możliwe rozwiązania poszczególnych problemów, czy to z polisolokatą, obligacjami GetBack, nakazem zapłaty, czy kredytem „walutowym”. Tylko w 2018 r. dodatkowo przeprowadziliśmy ok. 300 godzin bezpłatnych, indywidualnych porad prawnych. Mamy nadzieję, że uda się nam się pozyskać finansowanie na organizację kolejnych tego typu porad prawnych. Co do środków, którymi dysponujemy: na chwilę obecną do kasy Stowarzyszenia wpływa rocznie niewiele ponad 50 tys. zł – mówię o składkach członkowskich.
Redakcja – A komisje sejmowe? Tam też czasem Was widać.
Barbara Husiew – Zgadza się. To kolejna nasza aktywność - jest to udział w komisjach sejmowych, w których opiniujemy kolejne projekty ustaw frankowych, ale także inne akty prawne, które dotyczą sektora finansowego. Nie mogę jednak wyłącznie sobie przypisywać tych wszystkich działań i zasług – w pracach SBB. Oprócz mnie i Prezesa Zarządu Stowarzyszenia Arka Szcześniaka, aktywny udział bierze około 10 innych osób. Wszyscy działamy społecznie na rzecz tej organizacji.
Redakcja – Brzmi to naprawdę imponująco! Czym się więc Pani zajmuje zawodowo?
Barbara Husiew – Jestem, a właściwie byłam, pracownikiem działu obsługi klienta znanej, polskiej marki. Z wynagrodzeniem na poziomie średniej krajowej. Z moim byłym pracodawcą łączy się też anegdota. Chodzi o zdarzenie, które miało miejsce w sytuacji mało zabawnej, tj. kiedy odchodziłam z pracy.
Redakcja – Co się wtedy wydarzyło?
Barbara Husiew – Kiedy, w połowie marca b.r. zgłosiłam szefowej, że będę brała udział w wyborach do Europarlamentu, poprosiłam o urlop bezpłatny do końca maja. Nie byłam, bowiem, w stanie połączyć pracy zawodowej, mojej aktywności w SBB z prowadzeniem kampanii wyborczej. Poza tym, jestem także samotną matką wychowującą dwójkę dzieci. Trochę tego dużo, nawet jak na mnie! (śmiech).
Redakcja – Rozumiem, że szefowa się nie zgodziła na Pani bezpłatny urlop?
Barbara Husiew – Niestety, nie. Musiałam wybrać: albo praca, albo udział w wyborach. Najciekawsza była jednak dla mnie argumentacja odmowy. Szefowa tak mi wtedy zakomunikowała: „nie mogę dać ci urlopu na te dwa miesiące, bo jak się dostaniesz do Europarlamentu, to z dnia na dzień zostanę bez pracownika.” W pewnym sensie taki argument był dla mnie wielkim komplementem: moja szefowa, uwierzyła we mnie, że mogę dostać mandat do PE! Dodało mi to tylko odwagi i … nie zastanawiając się, wybrałam start w wyborach. Obecnie więc jestem bez pracy (śmiech).
Redakcja – Zatem bardzo Pani życzę, aby Pani trudny wybór okazał się trafiony w dziesiątkę, czyli żeby zdobyła Pani upragniony mandat. Brakuje nam w tej dziwacznej instytucji, jaką niewątpliwie jest Europarlament takich osób jak Pani: odważnych, bezkompromisowych i świetnie rozumiejących codzienne problemy zwykłych Polaków. Dziękuję za ciekawą rozmowę.
Źródło: terazgostynin.pl/pl/658_materialy_partnera/4550_kim_jest_kandydatka_do_europarlamentu_basia_husiew.html#
___________________
Znam osobiście panią Barbarę. Warto zapamiętać to nazwisko. Rzetelna, kompetentna osoba. Prawdziwa społeczniczka. Okręg Nr 5 (mazowieckie), lista Nr 6, miejsce 1.
Zna się na zarządzaniu. Konserwatystka. W wieku średnim, ale bez oznak kryzysu. Nie znosi polityków mamiących ludzi obietnicami bez pokrycia (fumum vendere – dosłownie: sprzedających dym). Lubi podróże, kontempluje - sztuki plastyczne i muzykę.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka