Ktoś zdaje się znalazł dobry sposób na wymierzenie solidnego kopniaka jednocześnie Wielkiej Brytanii i Stanom Zjednoczonym. Wyłączenie przynajmniej na kilka dni londyńskiego Heathrow - jednego z najważniejszych lotnisk na świecie - oznacza częściowy paraliż ruchu pasażerskiego nie tylko w Anglii, ale także w wielu największych metropoliach świata. Dość powiedzieć, że samoloty pomiędzy USA i Londynem lądowały tam co kilka minut, a lotnisko przyjmowało ponad 1300 maszyn dziennie. Dziwny pożar stacji transformatorowej z tak potężnymi konsekwencjami musi rodzić wątpliwości co do jego przyczyn, a sabotaż wydaje się jedną z ważnych hipotez.
Nie przepadam za przesiadkami na Heathrow - po wylądowaniu samolotu z Warszawy, Los Angeles czy Nowego Jorku pasażerowie przechodzą tam powtórną kontrolę bezpieczeństwa przed rozpoczęciem kolejnego etapu podróży. Transfery pomiędzy terminalami w tym ogromnym porcie zabierają dużo czasu, a czasem zmuszają nawet podróżnego do truchtu. Z uwagi na dużą ilość połączeń, oferowanych do większości najważniejszych miast amerykańskich, ceny biletów z przesiadką w Londynie są najczęściej nie do przebicia, a połączenia przez Paryż, Amsterdam czy Frankfurt są zwykle przynajmniej 10-20% droższe. Na najważniejszych kierunkach, jak chociażby nowojorskie lotnisko JFK, Heathrow ma dla pasażerów ofertę aż kilkudziesięciu połączeń dziennie! Wyłączenie tego lotniska z pewnością wymusi więc podniesienie cen biletów i spowoduje pokaźne straty dla amerykańskich i brytyjskich przewoźników.
Łacińska maksyma "is fecit, cui prodest", dobrze znana nie tylko prawnikom, nakazuje szukać winnego wśród tych, którzy mogli odnieść korzyść z tego zdarzenia. Pożar transformatorów na londyńskim Heathrow, który prawdopodobnie sparaliżuje to jedno z najruchliwszych lotnisk świata na długie dni, powinien włączyć lampki alarmowe w siedzibach służb specjalnych na całym świecie, zwłaszcza nad Wisłą. W Polsce głośno jest o kolejnych pożarach hal i magazynów, z których przynajmniej część mieli spowodować agenci rosyjskich służb z paszportami ukraińskimi i białoruskimi, działający na terenie Rzeczpospolitej. Nietrudno sobie wyobrazić, co oznaczałaby podobna sytuacja dla Warszawy czy Rzeszowa. Tu po prostu nie stać nas na bezradność!
Bardzo się cieszę, że zechcieli Państwo tutaj zajrzeć! Mam nadzieję, że znajdziecie tu kawałek Ameryki, Polski oraz tego, co jest pomiędzy. Zapraszam do obserwowania moich profili na Instagramie oraz X. Taka Ameryka!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości