Polscy biskupi zdecydowali się, niestety, zaryzykować autorytet, jakim wciąż cieszą się wśród części Polaków i włączyć się w intensywnie lansowaną obecnie kampanię pod umownym hasłem "polsko-ukraińskie pojednanie". Trudno sobie wyobrazić, że wszechstronnie wykształceni duchowni, dysponujący wiedzą gromadzoną przez katolickie uniwersytety i historyków, nie rozumieją, jak kuriozalnym i pustym gestem jest forsowanie orędzia o pojednaniu i pielgrzymki na Wołyń w czasie, kiedy władze Ukrainy nie chcą uczynić choćby symbolicznych gestów w kwestii ekshumacji i pochówków ofiar zbrodni dokonanej na Polakach z Kresów Wschodnich. Co gorsza, polski Episkopat uczynił partnerami "akcji pojednawczej" duchownych ukraińskiego kościoła grekokatolickiego, którzy nadal ochoczo uczestniczą w "patriotycznych" uroczystościach z weteranami OUN-UPA i błogosławią stawiane tam zbrodniarzom liczne pomniki. Wydaje się, że biskupi nie doceniają znaczenia bolesnej i wciąż otwartej dla wielu wiernych rany ludobójstwa Polaków na Wołyniu i w Galicji, a treść utajnionego obecnie orędzia o przebaczeniu i pojednaniu może się okazać na tyle kontrowersyjna, że doroczne liczenie dominicantes i communicantes w przedadwentową niedzielę może przynieść dużo smutniejsze rezultaty od dotychczasowych trendów.
Według informacji, opublikowanych m. in. przez tygodnik Niedziela podczas polsko-ukraińskiego nabożeństwa, zaplanowanego na 7 lipca w warszawskiej archikatedrze, zostanie ogłoszone i podpisane orędzie „Przebaczenia i pojednania”. Faktyczna treść orędzia pozostaje wciąż owiana tajemnicą nawet dla rodzin pomordowanych na Kresach Polaków, co budzi zdecydowany sprzeciw osób związanych z tym środowiskiem. Wygląda na to, że zorganizowana w naprędce z okazji przypadającej w tych dniach 80. rocznicy kulminacji ukraińskich zbrodni na Polakach akcja będzie, niestety, próbą sprowadzenia bolesnej i wielowymiarowej sprawy do sparafrazowania przez hierarchów słów "udzielamy wybaczenia i prosimy o nie”, które w 1965 roku skierowali pod adresem Niemców.
Zastanawiające są źródła motywacji hierarchów dla wysłania tego nagłego impulsu w relacjach polsko-ukraińskich. Już przed rokiem po wizycie polskich biskupów w Kijowie Przewodniczący Konferencji Episkopatu abp Stanisław Gądecki wygłosił zaskakujące tezy o pojednaniu i tworzeniu czegoś wielkiego: "Dalekosiężnym owocem tej wizyty może być autentyczne pojednanie polsko-ukraińskie. Byłaby to sprawa na miarę dziejowa. Jako Polacy i Ukraińcy możemy razem stworzyć coś wielkiego". Trudno nie doszukiwać się w tych słowach, które przeszły wówczas bez większego echa, wspólnego mianownika ze słowami części polityków.
Orędzie "przebaczenia i pojednania" biskupi zamierzają wygłosić w czasie, kiedy Ukraina nadal odmawia prawa do rozpoczęcia na szeroką skalę ekshumacji ofiar oraz chrześcijańskich pochówków, mimo deklarowanej przyjaźni, utwierdzonej braterską - polską pomocą dla Kijowa, liczoną od lutego 2022 roku przynajmniej w dziesiątkach miliardów. Od 30 lat o godne upamiętnienie i pochówki ofiar do władz niepodległej Ukrainy apelują rodziny ponad 100 tysięcy Polaków, których ciała spoczywają wciąż w bezimiennych dołach śmierci. Z każdym dniem spada szansa na odnalezienie tych mogił, których ślady pochłania przyroda, a ostatni świadkowie wydarzeń odchodzą właśnie z tego świata. Hierarchowie zdają się również zapominać, że pojednania między narodami nie da się odgórnie narzucić orędziem czy zadekretować. Nie pomogły apele kierowane do Episkopatu, m. in. przez duszpasterza środowisk kresowych, ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Przypomina on, że o pojednaniu będzie można rozmawiać dopiero po spełnieniu kilku ważnych postulatów, sformułowanych przez organizacje kresowe i rodziny ofiar. Przypomniano je ponownie w formie listu, opublikowanego w czerwcu tego roku, po pojawieniu się informacji o planowanej inicjatywie Episkopatu.
Pierwszym z nich jest prawda - chodzi o nazywanie zbrodni, popełnionej przez Ukraińców na Polakach, ludobójstwem. Obecnie dochodzi niestety do prób zakłamywania historii, polegających na stosowaniu określeń haniebnych i jednocześnie bolesnych dla rodzin ofiar, na czele ze sformułowaniem “konflikt polsko-ukraiński”. Operacja ta zdejmuje część odpowiedzialności z Ukraińców i przesuwa ją w kierunku zamordowanych. Nawet informacja o planowanych uroczystościach, zamieszczona na stronie internetowej Episkopatu, mówi o "kościelnych obchodach 80. rocznicy tragicznych wydarzeń na Wołyniu". Autor tej notki zdecydował się określić wołyńskie ludobójstwo po prostu jako "tragiczne wydarzenia".
Kolejny postulat, który przypomina list Kresowian, dotyczy poszukiwań, ekshumacji i pochówków polskich ofiar ukraińskich nacjonalistów, którzy nadal spoczywają w dołach śmierci. Ukraińcy uparcie odmawiają takich działań, wydając jedynie jednostkowe pozwolenia. W ostatnich dniach opinię publiczną w Polsce zbulwersował szantaż szefa ukraińskiego IPN Antona Drobowycza, który stwierdził, że odblokowanie ekshumacji będzie możliwe dopiero po odrestaurowaniu przez Polskę pomników zbrodniarzy z UPA, m. in. w Monasterze.
Ostatni warunek, o którym przypominają Kresowiacy to zaprzestanie gloryfikacji zbrodniarzy na Ukrainie. Droga niestety do tego daleka, bowiem Ukraińcy wciąż w zdecydowanej większości negują fakt dokonania ludobójstwa na Polakach na Kresach w okresie II Wojny Światowej, kwestionują treść opracowań nawet tych polskich historyków, którzy konserwatywnie podchodzą do liczby ofiar (np. Grzegorz Motyka), mówią o konieczności "dalszych badań historycznych". Dochodzi do zakłamywania historii i obwiniania ofiar rzekomego "konfliktu polsko-ukraińskiego".
Kiedy w 1965 roku słowa "udzielamy wybaczenia i prosimy o nie” zostały zaadresowane do biskupów niemieckich nikt w Berlinie nie budował pomników Hitlerowi, nie nazywał ulic imieniem Goebelsa, a także nie zakazywał poszukiwań i pochówków ofiar zbrodni. Tymczasem na Ukrainie nawet teraz, podczas obecnie toczącej się wojny, władze niektórych miast (np. Izjum) zdecydowały się zadedykować ulice Szuchewyczowi i Banderze. Pod pomnikami katów Polaków wciąż odbywają się ukraińskie święta i uroczystości. Przynajmniej trzy pomniki ma na Ukrainie nawet okrutny rzeźnik Dmytro Klaczkiwski "Kłym Sawur". Mimo ogromnej pomocy płynącej z Polski właśnie teraz, kilka tygodni temu, władze Lwowa ogłosiły, że zamierzają wybudować pomnik Jewhenowi Konowalcowi z OUN, antypolskiemu sabotażyście i organizatorowi akcji terrorystycznych przeciwko II RP. Za prowokację część polskich polityków uznała publikację 1 stycznia 2023 roku przez ukraiński parlament fotografii pokazującej głównodowodzącego ukraińskich sił zbrojnych gen. Załużnego pozującego z portretem Stepana Bandery. Urodziny jednego z głównych ideologów zbrodniarzy OUN-UPA hucznie obchodzono tego dnia w wielu miejscach na Ukrainie.
W poniedziałek ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, duszpasterz Kresowian, napisał na swoim twitterowym profilu, że nie weźmie udziału w wydarzeniu zaplanowanym w katedrze Archidiecezji Warszawskiej, gdzie ma dojść do odczytywania wciąż utajnionego przed opinią publiczną aktu "przebaczamy i prosimy o przebaczenie". Duchowny zaznaczył, że zarówno władze Polski i Ukrainy, a także kościół greckokatolicki nie zrobiły nic, by doszło do ekshumacji i pochówku Ofiar Ludobójstwa, dokonanego przez Ukraińców na Polakach z przedwojennych Kresów.
https://twitter.com/IsakowiczZalesk/status/1675788012490313728?s=20
W ostatnim czasie ukazały się 2 skandaliczne w wielu aspektach wywiady - z grekokatolickim abp Szewczukiem oraz przedstawionym jako ukraiński historyk" prof. Szapowałem. Niestety, pozostały one bez echa w mainstreamie. Abp Światosław Szewczuk, który został zaproszony przez polski Episkopat na obchody 80 rocznicy "tragedii wołyńskiej" (sic!), powołuje się na Jana Pawła II i mówi o kojącym balsamie przebaczenia, by po chwili walnąć w Polaków z grubej rury: " Przeciętnemu Ukraińcowi obraz Polaka przestaje się kojarzyć się z przedstawicielem formacji zbrojnej, od której przychodzi niebezpieczeństwo dla rodziny ukraińskiej." Powiedzieć, że to odwracanie kota ogonem, to nic nie powiedzieć.
https://opoka.org.pl/News/Swiat/2023/abp-szewczuk-istota-obchodow-80-rocznicy-wydarzen-na-wolyniu?utm_source=pocket_saves
Prof. Szapował mówi zaś, że UPA przede wszystkim walczyła... z Niemcami: "Nie można obwiniać całej struktury UPA, ale istnieje wciąż pytanie na jakim poziomie, w jakich okolicznościach, wydano rozkaz zabijania. Były specjalne oddziały, które niszczyły polskie wioski, ale też były takie, które tego nie robiły. W tym tkwi cały problem. Oczywiście odpowiedzialność spoczywa przede wszystkim na kierownictwie, ale trzeba też pamiętać, że UPA jako całość walczyła o niepodległą Ukrainę przede wszystkim z Niemcami. To było główne zadanie tej formacji, a nie walka z Polakami." Oczywiście padają też standardowe hasła o tym, że na Wołyniu lała się zarówno krew polska, jak i ukraińska.
https://www.onet.pl/informacje/kai/prof-szapowal-w-sprawie-zbrodni-wolynskiej-w-ukrainie-niewiele-zrobiono/exb994r,30bc1058?fbclid=IwAR1XYiFq1ZW1d5XGhlXMJsgbOUNrEyLO7Wmrd_pss3LJIYD3oFr-oZ1pj4Y_aem_AeSTHYHvh3zxOhxzmHSzjBdisfecFBcUDVxAZE8RKLxywgQMNHMAReh0kghI3rriy8M&utm_source=pocket_saves
Wydaje się w tej sytuacji, że przy okazji 80. rocznicy kulminacji rzezi na Kresach polscy biskupi mogliby wespół ze swoimi ukraińskimi odpowiednikami po prostu wspólnie pomodlić się, by wreszcie po wojnie umożliwiono ekshumacje oraz pochówki ofiar. Na pojednanie przyjdzie czas później, gdy Ukraińcy zrozumieją wreszcie, jak bardzo ulice oraz pomniki Szuchewycza, Bandery i innych zbrodniarzy ranią uczucia Polaków.Wymaga to zaakceptowania trudnej prawdy, że ich przodkowie dokonali na Polakach bestialskiej zbrodni, a ofiary zasypali w bezimiennych dołach. Oczywiście, zawsze na końcu pozostaje argumentacja Chrystusowej nauki o nadstawianiu drugiego policzka. Warto jednak pamiętać, że sam Jezus uderzony w twarz przez sługę arcykapłana Annasza nie wystawia się na powtórny cios, lecz pyta go: “Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?” (J 18, 23). Polacy już wystarczająco długo nadstawialiśmy Ukraińcom drugi policzek w kwestii ludobójstwa naszych przodków Kresach.
Bardzo się cieszę, że zechcieli Państwo tutaj zajrzeć! To zaledwie początki tego bloga oraz jednocześnie mój powrót do pisania po wielu latach przerwy. Mam nadzieję, że znajdą tu Państwo kawałek Ameryki, Polski oraz tego, co jest pomiędzy. Zapraszam także do obserwowania moich profili na instagramie oraz twitterze.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka