Interesujące zdjęcie z podróży Joe Bidena do Kijowa opublikował Biały Dom - prezydent USA w saloniku wagonu kolejowego rozmawia z doradcą ds. bezpieczeństwa, Jakiem Sullivanem. Na stole, przy którym rozmawiają obaj panowie, leży laptop. Uważne oko wypatrzy, że do przenośnego komputera podłączono kablem dość archaiczną mysz.
Większość z nas pracując na laptopie wyposażonym w touchpad, wciąż chętnie korzysta z myszki. To popularne urządzenie jest nie tylko wygodnym narzędziem przy przeglądaniu strony internetowych, ale w wielu zawodach stanowi wręcz nieodzowny element zestawu, ułatwiający szybkie wykonywanie precyzyjnych ruchów na ekranie np. podczas projektowania czy edycji zdjęć. Od wielu lat myszy podłączanie kablem USB do komputerów są skutecznie wypierane przez dużo wygodniejsze - bezprzewodowe. Przewodowe gryzonie spotkać można już właściwie wyłącznie w urzędach czy bankach, gdzie korzysta się z zestawów stacjonarnych, a mobilność nie ma znaczenia. Komunikacja myszy bezprzewodowej z komputerem odbywa się za pośrednictwem połączenia bluetooth lub kompaktowy nadajnik/odbiornik umieszczany w porcie USB. Jest on bardzo łatwy w konfiguracji i nie znam nikogo, kto zamieniając to urządzenie na bezprzewodowe kiedykolwiek chciałby wrócić do połączenia przewodowego.
Dlaczego więc prezydent USA i jego współpracownicy korzystają z tak archaicznego rozwiązania? Odpowiedź jest prozaiczna - z powodów bezpieczeństwa. Radiowe protokoły komunikacji są potencjalnie jednym ze słabych punktów w systemach zabezpieczenia komunikacji elektronicznej. Znane są przypadki hakowania różnych urządzeń właśnie poprzez modyfikację bezprzewodowego sygnału czy luki w protokole, wykorzystywanym do komunikacji. Można sobie wyobrazić scenariusz, w którym służby obcego państwa mogłyby podjąć próbę włamania się do komputera jednego z najważniejszych przywódców świata wykorzystując banalne, wydawałoby się, połączenie urządzenia peryferyjnego.
Oczywiście, znawcy tematu mogą dorzucić tu przysłowiowe trzy grosze i opowiedzieć o próbach przechwytywania fal dźwiękowych, promieniowania elektromagnetycznego przewodów czy ekranów, co zapewne jest obecnie eksplorowane przez szpiegów gdzieś na świecie. Trudno jednak podejrzewać, że w podróż do kraju toczącego wojnę zabrano komputer zawierający szczególnie wrażliwe dane. Mimo to, protokół bezpieczeństwa osób przebywających w otoczeniu prezydenta USA ma określone parametry dotyczące użytkowania elektroniki, niezależnie od sytuacji, o czym mogliśmy się przekonać dzięki zdjęciu opublikowanym przez służby Białego Domu.
Warto dodać, że dwójce dziennikarzy, którym pozwolono towarzyszyć Joe Bidenowi w ostatniej podróży na Ukrainę, odebrano m. in. telefony komórkowe i zobowiązano do zachowania ścisłej tajemnicy do momentu zniesienia informacyjnego embarga.
W najbliższych dniach postaram się napisać tekst o komputerach i urządzeniach, w których producenci zdecydowali się zainstalować komponenty oraz oprogramowanie, dla których umieszczenia w tym sprzęcie nie dało się znaleźć uzasadnienia. Po ich wykryciu podniesiono alarm, wydając zakazy zakupu oraz wykorzystania w szeregu amerykańskich instytucji.
Bardzo się cieszę, że zechcieli Państwo tutaj zajrzeć! To zaledwie początki tego bloga oraz jednocześnie mój powrót do pisania po wielu latach przerwy. Mam nadzieję, że znajdą tu Państwo kawałek Ameryki, Polski oraz tego, co jest pomiędzy. Zapraszam także do obserwowania moich profili na instagramie oraz twitterze.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie