W ostatnich tygodniach wzrosło zainteresowanie mediów i opinii publicznej sztuczną inteligencją. I nie mam tu na myśli rozmowy ministra Czarnka z Kopernikiem.
Tydzień temu trafiłam na taką oto informację na jakimś amerykańskim profilu:
21.02.2023
„Powstanie chatbotów opartych na sztucznej inteligencji sieje spustoszenie w świecie literatury. Wydawnictwo science-fiction Clarkesworld Magazine tymczasowo wstrzymuje przesyłanie opowiadań subskrybentom, powołując się na gwałtowny wzrost liczby osób używających chatbotów AI do „plagiatowania” swoich tekstów.
Z raportu: Magazyn ogłosił dni zawieszenia po tym, jak redaktor Clarkesworld, Neil Clarke, ostrzegł przed pracami pisanymi przez sztuczną inteligencję, które stanowią zagrożenie dla całego ekosystemu opowiadań.
- Pod koniec ubiegłego roku publikacja science-fiction napotkała wzrost liczby plagiatów, ponieważ chatboty napędzane sztuczną inteligencją zwróciły uwagę opinii publicznej - napisał Clarke w poście na blogu. Od tego czasu Clarkesworld odnotował ogromny wzrost liczby nadsyłanych opowiadań, ale wydaje się, że większość tekstów pochodzi od ludzi polegających na narzędziach sztucznej inteligencji do wypompowywania tekstu.”
Nadmieniam, że chatboty zwróciły uwagę szczególnej części opinii publicznej, a mianowicie uczniów amerykańskich szkół już trochę wcześniej i w niektórych z nich - ku rozpaczy adeptów - powrócono do staroświeckiego systemu pisania wszelkich tekstów w klasie pod okiem nauczycieli.
Dwa dni później na stronach Interii czytam:
23.02.2022
„To jest coś, czego naprawdę musimy się obawiać, te książki zaleją rynek i wielu autorów zostanie bez pracy - powiedziała Reutersowi Mary Rasenberger, dyrektor wykonawczy grupy pisarzy Authors Guild. - Ghostwriting uprawiany przez ludzi ma długą tradycję, ale zdolność do automatyzacji poprzez AI może zmienić pisanie książek z rzemiosła w towar.”
I nie jestem pewna, czy ostatnie trzy słowa zostały odpowiednio przetłumaczone. Bez rzemiosła nie ma żadnego towaru, a książki są jednym z nich. Natomiast pytanie jest o twórczość, czy to nadal jest twórczość czy tylko taśma produkcyjna.
To co mnie osobiście niepokoi, to nadchodzące tsunami badziewia literackiego, które i tak nas od lat zalewa, ale teraz szybkość i gwałtowność jego produkcji wzrośnie. To już nie będzie podtopienie czy lokalna powódź, ale niszczycielskie tsunami. Pierwszy cytat jest tego dowodem.
Tak samo było, gdy pojawił się Internet. Zalew głupoty podobno nawet poruszył samego Stanisława Lema, którzy rzekomo miał powiedzieć, że gdyby nie Internet, nie wiedziałby, że na świecie jest tylu idiotów. Co powiedziałby dziś, gdyby widział, czym karmi wyobraźnię odbiorców cała masa tzw. mediów społecznościowych?
Czy mamy się czego obawiać? To zależy. Na pewno nadprodukcja tekstów będzie faktem. Dla polskiej gospodarki to nawet może być korzystne - w końcu Polska jest dość znaczącym producentem papieru. Głównie toaletowego, ale może warto przygotować się na zalew literackiego g... już teraz? Ale czy po chwili fala nie opadnie? Kto to w ogóle będzie czytał? Przecież ludzie mimo wszystko jednak mają ograniczony czas, który mogą przeznaczyć na czytanie.
Trudniej będzie znaleźć coś wartościowego. Ale i teraz w zalewie informacji i bodźców jest to bardzo trudne. Pisarze i twórcy pewnie w jakimś stopniu mogą czasem się wspomagać chatbotami, ale to nie zastąpi kreatywności i pisarskiego talentu. To jest tylko maszyna… Przypominam, że kiedyś pisarz, to był ten, który umie pisać, czyli skryba... Jeszcze w dwudziestym wieku książki powstawały jako rękopis, a potem "maszynistka" przepisywała rękopis na maszynie do pisania. Era komputerów z klawiaturą i laptopów przyśpieszyła proces produkcji literackiej, bo zmieniło się narzędzie, ale nadal powstają książki lesze i gorsze... ChatGBT jest też tylko narzędziem, jeszcze szybszym, ale tylko narzędziem.
Kiedyś myślano, że jak będzie komputeryzacja, to zmniejszy się zużycie papieru, bo przecież wszystko będzie na ekranie. Jest wręcz przeciwnie: łatwość generowania teksów i użycia przycisku ‘drukuj’ sprawia, że lawinowo wzrasta jego produkcja. A wręcz mam wrażenie, że dla podtrzymania wysokiej rentowności przemysłu papierniczego, urzędnicze papiery rozmnażają się w tempie geometrycznym. Przykład pierwszy z brzegu: informacja o podatku od nieruchomości przychodziła kiedyś na jednej cienkiej karteczce. Od kilku lat jest wysyłana do mnie i do męża osobno na ten sam adres i liczy już trzy strony: pismo wstępne (czasem tylko pusta kartka z adresem, który mieści się w okienko koperty), właściwe wyliczenie i dodatkowa strona z przywoływanymi wszystkimi ustawami i przepisami, łącznie z RODO, na bazie których wystawiono to zawiadomienie. Kuriozum z ostatnich dni: złożyłam jakiś czas temu wniosek o korektę podstawy opodatkowania, bo okazała się po dokładnych pomiarach błędna. Byłam, rozmawiałam, złożyłam pismo, złożyłam dokumentację i … otrzymałam postanowienie o „wyznaczeniu terminu 7 dni od dnia doręczenia niniejszego postanowienia do wypowiedzenia się sprawie zebranego materiały dowodowego”, który sama przecież przyniosłam (sic!). Sześć kartek z tym samym tekstem, różniącym się tylko rokiem, którego dotyczy. Mąż dostał to samo, czyli razem 12 kartek. A przecież można by napisać na jednej kratce, ale to wymaga pomyślenia i przeredagowania tekstu. Urzędnik jest jak … AI: generuje tylko to, co ma w zasobach.
To jest przykład, że generowanie czy też pompowanie tekstu – jak trafnie to zdefiniował autor w jednym z powyższych cytatów - nie ma nic wspólnego z myśleniem i inteligencją i nazywanie tych generatorów „treścioidalnych” ciągów znaków graficznych lub dźwiękowych „inteligencją” to obraza dla rozumu. To, że maszyna produkuje teksty do złudzenia przypominające opowiadania, nie znaczy, że myśli i tworzy. Tworzenie tekstów z gatunku sci –fi jest najwyraźniej dość proste, ale trudno mi sobie wyobrazić, że „sztuczna inteligencja” napisze świetną komedię, albo przejmującą opowieść psychologiczną.
Zalew tekstami literackimi będzie prawdopodobnie podobny do zalewu dokumentami z urzędniczym bełkotem. Narobi trochę zamieszania, ale potem fala opadnie, bo w końcu ktoś zada sobie pytanie o sens. Gdzie w tych wygenerowanych tekstach jest sens i jaki on jest?
Do urzędniczki w końcu udało mi się dodzwonić i spytać o sens tego pisma:
- A nie… To tylko taka procedura. Nie ma to sensu, bo przecież pani przyniosła ten materiał dowodowy, ale my musimy takie pismo wysłać.
Mam wrażenie, że pisarze i literatura się obronią. Prędzej niż pisarzy, chatboty zastąpią urzędników.
Źródła cytatów:
https://biznes.interia.pl/gospodarka/news-chatgpt-i-boom-na-e-booki-na-amazonie-czy-ai-zastapi-pisarzy,nId,6613445
https://news.slashdot.org/story/23/02/21/1852211/sci-fi-mag-pauses-submissions-amid-flood-of-ai-generated-short-stories
Inne tematy w dziale Technologie