Jest tak sławna, tak doskonała, profesjonalna, i... tak wielka, że w Polsce nie ma miejsca, nie ma redakcji, telewizji i w ogóle jakiegokolwiek środka przekazu, w której byłoby dla niej godne miejsce.
Nie ma w kraju, a kto wie, może i na świecie, środka przekazu, który zdolny byłby przekazać prawdę o jej wielkości.
Jakieś Raki czy inne leszczyki, próbowały stanąć jak równy z równym przy tym jaśniejącym zjawisku, poważając się na zgłaszanie uwag na temat emanującego z ust Hanny Lis dzieła.
Dla wszystkich jasne jest, że powinni się ci Czyszkowscy wraz z inną drobnicą dziennikarką w te pędy usunąć z JEJ drogi. Nieważne, czy ona łaskawie wyraziła takie życzenie - sami powinni w lot zrozumieć, że są na pełnym blasku łonie Hanny są najwyżej marnymi żuczkami, które nadają się tylko do strzepnięcia.
W małości swej i zawiści jednak tego nie pojmują i coś tam swymi malutkimi głosikami popiskują.
A prezes Urbański zamiast uklęknąć przed bezprecedensową wielkością Hanny i wielbić ją bez ustanku, daje ucha tym marniakom.
Inne telewizje też są pełne takich małych, zawistnych ludzików. Obawiam się więc, że zamiast girland i dywanów wysypanych kwietnymi płatkami na drodze Wielkiej Hanny do TVN-u, czy Polsatu mogą stać wrogie poszepty i złe spojrzenia.
Nie ma u nas miejsca dla prawdziwej wielkości.
Osoba tego formatu, co Hanna Lis skazana jest na zaduszenie w tej nadwiślańskiej atmosferze, zadeptanie w tłoku małych spraw małych ludzi.
Jest jednak wyjście.
H. Lis musi zamienić się w kurę.
Kurę domową, najlepiej.
Inne tematy w dziale Polityka