Coraz bardziej przekonuję się do wicepremiera Schetyny. Według ocen prasowych, świetnie potrafił sobie zorganizować robotę – całą tę resortową harówę przerzucił na wiceministrów, tak, aby móc spokojnie doglądać partii, czy mu ktoś tam nie knowa i nie wybrzusza się.
Jego pryncypał wyraźnie gorzej sobie radzi z pracą, to jest, ze zwalaniem jej na barki innych. Generalnie wygląda na mocno unieszczęśliwionego tą kancelaryjno-papierową nudą.
Oczywiście nie chodzi o to, by coś konkretnie robić, naprężać się i szaleć z nowymi pomysłami. Plan, o którym za chwilę, tego nie zakłada. Przeciwnie – założenie jest, aby robić jak najmniej, niezbędne minimum i reagować na “sytuacje i potrzeby”.
No, ale pragmatyka urzędowa, “biurotok” i “dokumento-obieg” jest taka, że ciągle coś trzeba a to czytać, a to podpisywać, a to spotykać się i naradzać albo reprezentować i być obecnym.
I to uwiera premiera.
Na szczęście od czasu do czasu są spędy z okazji 100 dni albo spotkania ze studentami, gdzie w miłej atmosferze można przypomnieć sobie czasy kampanii i walki.
A plan nic-albo-najwyżej-niewielerobienia, o którym wspomniałem, jest dość oczywisty, racjonalny, i wynika z obserwacji poprzednich rządów.
Jedynym wyłomem w nim zaczyna wydawać się operacja Euro2012, im dłużej bowiem PO-wcy mają w swoich rękach to przedsięwzięcie, tym mniej można wycofać się z niego, zwalając winę na “zaniedbania poprzedników” – ale jeszcze zobaczymy.
Plan obejmuje lata 2008-2010/11. Celem planu nicnierobienia jest doprowadzenie do zwycięstwa Donalda Tuska w wyborach prezydenckich i utrzymanie notowań Platformy Obywatelskiej na takim poziomie, by wygrać wybory parlamentarne, które przeprowadzone zostaną przed prezydenckimi, równocześnie z nimi bądź też niedługo po nich.
Czy po zdobyciu pełni władzy ów plan nicnierobienia przekształci sie w plan robienia-czegoś.
Kto wie?
Jeśli to jednak będzie taki plan, to realizować go będzie zupełnie inna ekipa, co wydaje się wszak oczywiste, gdyż Donald i jego najbliżsi skupieni obecnie w rządzie współpracownicy przebywać będą w wymarzonym do realizacji ideału nicnierobienia miejscu – Pałacu Prezydenckim.