Słuchajcie, zakute ateistyczne pały i wy, postępowa, katolicka inteligencjo.
U "poldka lub staszka" rewelacyjny temat i ciekawa gaduła na temat Pisma Świętego.
Ja jednak czuję niedosyt, bo opinie, do których się odniosłem, mianowicie, "mr offa", że "Biblia, to fikcja literacka, a w tej nie obowiazuje logika" oraz "Docenta Stopczyka", iż "to nie jest wiarygodne źródło informacji o powstaniu naszej planety. polecam raczej jakiś podręcznik do geologii", te opinie wciąż wydają się jakimiś...
NAJOCZYWISTSZYMI OCZYWISTOśCIAMI...
...sporej części, także wierzącej i praktykującej inteligencji.
Tymczasem to zwykłe nonsensy, co postaram się wykazać.
Najpierw o tym może, że Stary Testament i Nowy to jakoweś "fikcje".
Nikt w tamtych czasach, gdy powstawało Pismo Święte nie uprawiał żadnej "fikcji literackiej", a już zupełnie nie jest to do pomyślenia w przypadku świętego tekstu, który był ze względu na swoje naczelne znaczenie traktowany ze szczególną starannością czy to w przekazie ustnym, czy w odpisach.
Jest kompletnym ahistorycznym idiotyzmem nazywanie biblijnej relacji "fikcją" czy "baśnią", którą ktoś miał rzekomo wymyślać.
Słuchajcie matoły, ówcześni ludzie z powodu swojej wielkiej wiary i ogromnej bojaźni bożej nigdy nie odważyliby się ani nic konfabulować, ani nawet słowa zmieniać w "bożej historii"
Możliwe były jedynie pewne niewielkie zniekształcenia spowodowane szumem językowo-translacyjnym, niedooskonałościami pamięci, zwykłymi pomyłkami (ogólnie mówiąc - fenomen głuchego telefonu). Zrozumiałe, że przez wieki mogło się tych zakłóceń i zniekształceń trochę nazbierać, ale, osobiście jestem głęboko przekonany, że było tego bardzo niewiele.
Niewiele do tego stopnia, że w żaden sposób nie zmienia faktu, że to był najwierniejszy, na jaki stać było ówczesnych ludzi, zapis prawdziwych wydarzeń.
A teraz mój komentarz na temat pozornie przytomnej i "naukowej" uwagi Docenta.
Nawet jeśli manual taki podaje jakąś jedną wykładnię astrofizyczno-geologiczną na temat uformowania się Ziemi, to jest ona tak samo "do wierzenia" jak to się zwykle mawia o Biblii.
Ile jest teorii na temat powstania globu ziemskiego? A ile hipotez na temat Księżyca? Z lektury na ten temat wnoszę, że konkuruje ze sobą co najmniej kilka koncepcji i co raz pojawia się nowy pomysł.
I wszystkie są "naukowe", a jakże. Nie to co Pismo Święte. Tylko jakoś "ostatecznej" weryfikacji nie ma.
Ale chwileczkę - podręcznik podaje zazwyczaj jedną tylko teorię, jako obowiązującą. Czy zatem podawanie jednej wyłącznie teorii bez rozstrzygających dowodów nie jest przypadkiem na bakier "naukowością".
Więc czy stopczykowy "podręcznik do geologii", jeśli usiłuje wbić do głowy jakąś jedną tylko wersję, nie ma charakteru dogmatycznego i nienaukowego, podobnie jak się powiada o Biblii?
Biblia to przede wszystkim kronika, zapis historyczny. Jeśli zapisano w niej, że coś się odbyło, to się odbyło, choć pewne drobne szczegóły zapisu mogą się różnić od rzeczywistego przebiegu wydarzeń.
Trzeba pamiętać, że w niektórych przypadkach wydarzenie od ostatecznej redakcji biblijnego przekazu o nim dzieliły setki a nawet tysiące lat.
Współczesne media wcale nie popełniają mniej błędów choć wydarzenie do przekazu dzieli najwyżej kilka godzin.
Inne tematy w dziale Polityka