Urządzenie wisi sobie w stacji metra "Politechnika". Kusi obietnicami nowoczesności i wygody. Stoi tam, rzec można, aby żyło nam się lepiej.
Sprawdzasz - i widzisz, że to ściema, lipa i złodziejstwo. "Zaprogramowe" złodziejstwo.
Nie wiem, czy te automaty do kart miejskich zakupiła Hanna Gronkiewicz-Waltz, czy może jeszcze Kazio Marcinkiewicz, czy też nawet Lech Kaczyński.
Jednak, przypadek, który opisuję wydarzył się 18. listopada 2007 roku ok. południa Drugiej Irlandii dnia trzeciego. Zatem odpowiada za niego, jak za cały kraj obecnie nowa "ekipa" i jakoś do niej mi świetnie pasuje i pasuje do nowego czasu, który się obecnie staje.
Podejście 1. Chcę kupić doładowanie do karty miejskiej na 90 dni. Kosztuje to 166 zł. Trochę mierzi mnie, że nie można płacić kartą płatniczą - po wydarzeniu jednak myślę, że w to coś lepiej swojej bankowej karty nie wkładać.
Wrzucam banknoty "100", "50", "10". Teraz monety. Piątka przelatuje i spada do "spustu" na dole. Automat jednak w swoim "okienku dialogowym" nie wyjaśnia dlaczego.
Dobra. Wrzucam "20", bo taki banknot mam. Maszyna ma mi wydać 14 zł.
O, k...! W "okienku" czytam "14 zł reszty - mogę wydać 5,50 - akceptujesz?"
No pewnie, że nie "akceptuję". Co to w ogóle jest?! Maszyna zaprogramowana na pobieranie napiwków, czy co?!
Ale kasę zwraca, gdy się nie godzę. Myślę sobie, że może drobnych tyle co trzeba nie ma...
Podejście 2. Teraz wkładam uważnie banknoty "100", "50" i "20", naiwnie kombinując, że skoro ma te "5,50" to czwórkę zeta wyda spokojnie.
Dupa zbita! W okienku czytam: "4 zł reszty - mogę wydać tylko 0,50 zł - akceptujesz?".
"Sp...laj!" - mówię głośno do automatu, bo to jedyne słowa, na które to coś zasługuje.
Podejścia 3...7. - różne kombinacje, ostatnie już na drugim automacie w innej części stacji "Politechnika".
To gówno za każdym razem jednak wyraźnie i bezczelnie chce mnie okraść.
Podejście 8. - udaje się, sposobem. Mimo wszystko jestem nieco bystrzejszy niż złodziejski automat ustawiony w mieście HGW.
Nie, nie powiem, jak. Tego know-how za darmo nie przekażę, zwłaszcza Platformersom.
Kiedy ochłonąłem (nie tak szybko), przyszło mi do głowy, że ustrojstwo owo to świetna metafora Platformy Obywatelskiej, jej kampanii, obietnic i rzeczywistości, z którą każdy nieuchronnie sie zderzy.
Inne tematy w dziale Polityka