Ależ tak - to jasne. Trzy lata - w sam raz, by "przewizerunkować" się jeszcze bardziej. Budować swoje oblicze opanowanego, rozsądnego, kompetentnego merytokraty na tle spiętego, rządowego nowicjusza z tym jego gwardzistą, którego nikt nie lubi.
To nie powinno być trudne. Kontrować potykającego się (a na pewno będzie sę potykał) nowego szefa rządu z pozycji dwukrotnego premiera, doświadczonego menedżera, obytego z technikami zarządzania, gospodarczego praktyka a też i gospodarza w sensie dosłownym.
"Polsce potrzeba gospodarza" - to stare hasło Tymińskiego. Niezłe.
Jednak, po namyśle, dochodzę do wniosku, że rozpoczynającemu marsz do prezydentury Waldemarowi Pawlakowi takie silne uderzenie w ograny wiejsko-gospodarski etos, niekoniecznie będzie służyć.
Wielkomiejski elektorat nie kupuje tego. Nawet do starszego pokolenia to nie trafi, bowiem owo pokolenie mieszczuchów najczęściej jest świeżego chowu i woli na razie nie powracać do swoich pozamiejskich korzeni.
Więc trzeba drążyć inaczej i gdzie indziej.
1. Młodzież. Cóż, jako chyba jedyny znany polski polityk potrafiłby na pececie utworzyć partycję dyskową, by następnie zainstalować na niej Ubuntu. Założę się, że to potrafi.
I to oraz parę innych drobiazgów z Łukaszem Fołtynem i upartym dążeniem do obniżenia kosztów łączy na czele może mu niewątpliwie dać tzw. "szacun" w kręgach młodszego elektoratu.
2. Elektorat PiS. O wyrwanie choćby części tradycyjnego, radiomaryjnego, elektoratu, Pawlak, jako rozwodnik i rozpustnik, może zapomnieć. Ale już ten socjalny... kto wie?
Mógłby się o wygryzanie Kaczyńskiemu tych wyborców pokusić, pod warunkiem, że uda mu się w rządzie i koalicji ustawić w pozycji skutecznego obrońcy biednych, poszkodowanych, "wykluczonych", przed tą "straszną, liberalną, Platformą".
3. Elektorat PO. Tu będzie i trudniej i łatwiej, czyli na dwoje babka wróżyła. Grono głosujących na Platformę uchodzi za niezbyt zdyscyplinowane oparte raczej na negatywnym haśle "obalić kaczyzm" niż na pozytywnym poparciu dla PO i jej programu. W tym sensie podbieranie PO-wcom wydaje się nietrudne.
Trudniej będzie, bo za plecami Pawlaka jest PSL, partia "ludowa", "chłopska", żeby nie powiedzieć, nieco "wieśniacka". Trochę obciach. Ale już przed ostatnimi wyborami Waldemar i jego sztab pokazywali, że nie jest niemożliwe uwolnienie się od tej "chlopskiej gęby".
Wyborców PO Pawlak może pozyskiwać kompetencją, menedżerskim doświadczeniem, opanowaniem. Jednym słowem - powinien dla nich konstruować wizerunek merytokraty.
4. Elektorat lewicowo-postkomunistyczny. Ten jest do pozyskania na końcu, w finałowej fazie kampanii. Pawlak ma tej grupie sporo do zaoferowania, ale ze względu na konieczność walki o pierwsze trzy punkty, "niestrategicznie" byłoby się przedwcześnie wychylać.
Oczywiście, gdy szef PO nabierze pewności, że pod bokiem, na rządowym łonie hoduje żmiję, podejmie akcję zapobiegawczą.
I tu zaskoczę chyba wszystkich, jeśli powiem, że wcale nie jest wykluczone, że jeśli, wobec konfliktu z PO, oceni sytuację jako przedwczesną i niekorzystną, Waldemar Pawlak da sobie z spokój z prezydenturą 2010.
To byłoby do niego podobne - cofnąć się i poczekać na kolejną okazję.
Pamiętajmy, że ten facet zrezygnował z ambitnej pracy doktorskiej, bo nie zbilansowała mu się "liczba godzin netto".
No, przyznajmy się, większość z nas zarwała by kilkadziesiąt nocek, wypruła flaki i skończyła, a jeśli nie, to wyjaśnienia byłyby takie raczej: "no, wiesz dziecko mi się urodziło..." lub "dostałem świetnie płatną pracę, ale nie mogłem jej pogodzić z doktoratem...".
Na razie uznaję scenariusz, w którym Pawlak mierzy się w wyborach prezydenckich z Donaldem, Kaczyńskim (Jarosławem) i Cimoszewicz za prawdopodobny.
Nie wiem tylko czy za dwa lata Waldkowi nadal zgadzać się będzie "bilans netto".
Inne tematy w dziale Polityka