Jeśli wierzyć ostatnim doniesieniom, Springer postanowił dostosować politykę personalną w swoim wydawnictwie do nowego trendu politycznego.
Tomasz Lis będzie gwarantem nowej, "odpowiedzialnej", polityki redakcyjnej.
Nie wiem, czy David Montgomery, szef Mecomu, jest równie czujny i czuły na zmiany koniunktury. Jeżeli tak, to poleci kierownictwo "Rzepy" z Pawłem Lisickim na czele. Jeżeli nie, to właśnie "Dziennik" stanie się głównym organem i wyrazicielem polityki nowego rządu (prawdopodobnie POPSeL).
To może być szansa dla "Rzeczpospolitej", aby raz na zawsze uwolniła się od ciągnącej sie i dawno nieaktualnej opinii "gazety rządowej".
"Gazeta Wyborcza" aż tak bardzo Platformą Obywatelską i jej zwycięstwem nie jest zachwycona, a gdy okaże się, że z koalicji POLiD będą nici, będzie zachwycona jeszcze mniej. PO nie może więc ze strony obozu Michnika liczyć na szczera przychylność.
W tej sytuacji "Dziennik" po odpowiednim przesterowaniu ideologicznym, pod wodzą Tomasza Lisa mógłby przejąc rolę głównego wyraziciela linii rządu.
Na krótszą metę to się Niemcom opłaca. Na dłuższą - nie, ale przecież nie ma ludzi niezastąpionych - przyjdzie kolejne wahnięcie koniunktury politycznej, przyjdą nowi ludzie.
Pretekst zawsze się znajdzie. Na przykład słabe wyniki czytelnictwa, niezgodność strategii, nieumiejętność ułożenia sobie stosunków z zespołem itp.
A swoją drogą - co ci Niemcy, Angole, Norwegowie muszą myśleć w głębi ducha o tym naszym bantustanie...
Inne tematy w dziale Polityka