Jeśli lider PO nie potrafił w debatach dwa lata temu, już nie tyle roznieść, co wyraźnie wygrać, z takim zwierzakiem medialnym, jak Lech Kaczyński,...
...to jak ma sobie poradzić z jego znacznie bardziej elokwentnym i inteligentnym bratem, a już starcie z Kwaśniewskim może okazać się sromotną klęską Tuska.
W sztabie wyborczym Platformy panuje chyba niemały popłoch po tym jak porykiwania Donalda o debacie zostały odebrane i przyjęte. Wykręcić się będzie trudno, choć w polityce różne rzeczy są możliwe.
Wydaje mi się, że Donald Tusk zwłaszcza nie chce debatować ze swoim "szefem", choć i z Kaczorem pewnie oberwie, ale tu może liczyć przynajmniej silny elektorat negatywny lidera PiS i media, które, choćby nie wiem, jakie zebrał baty, napiszą, że "był mniej więcej remis", tak jak to się stało po debacie Kwaśniewski - Kaczyński, w przypadku której nawet sondaż pokazujący zwycięstwo Kwaśniewskiego świadczył, że Kaczyński w debacie wygrał (porównać wyjściową popularność obu).
Z Kwachem debatować Tuskowi niewygodnie. Nie tylko dlatego, że prezio wyższy rangą.
W kontekście zarysowującego się po wyborach PO-LiD-u ci dwa ludzie zanadto pokłócić się mogą i nie chcą. Będzie więc mdło, a kiedy mdło to Kwaśniewski wypada świetnie.
Jeżeli debata rzeczywiście może mieć znaczenie w sondażach - PiS podobno skoczyło o 6 punktów po poniedziałku - to po starciu z Kwasem LiD może przyskoczyć nieco do PO w preferencjach wyborczych.
Wyborcy z lewej flanki PO mogą bowiem uznać, że po co głosować na pomocnika, jeśli można na szefa.
Z Kaczorem Tusk raczej łatwo polegnie ze względu na swoją merytoryczną słabiznę.
Amatorzy jego wdzięków często zapominają, że ten facet nigdy nie sprawował żadnego urzędu, żadnej istotnej funkcji państwowej, jego doświadczenia to doświadczenia typowego sejmowego politykiera.
Kaczyński, jako premier z natury dysponuje doskonałą wiedzą na tematy gospodarcze, społeczne, z zakresu polityki zagranicznej.
Mogę sobie wyobrazić, jak z łatwością za pomocą tej właśnie wiedzy, faktów, liczb, miażdży obracającego się w kręgu hasełek i nienawistnej retoryki Donalda Tuska.
Już podczas debaty z Kwasem, dało sie poznać, jaką siłę rażenia miało wyrywkowe rzucenie jakimiś danymi liczbowymi przez premiera.
Może dlatego sztab PO, co wyraźnie widać, odsuwa w czasie te debaty - Tusk musi się po prostu dokształcić, poczytać dane, poznać liczby.
Zresztą wcale nie jestem pewien, czy do jednej z drugą, debaty, w ogóle dojdzie, bo np. Kwaśniewski też chyba nie ma ochoty na "starcie" z Tuskiem, zaś Kaczyński gra na "olewkę", choć oczywiście, jeśli PO jakoś się z tego wykręci to nie omieszka tego w odpowiednim momencie wykorzystać.
Inne tematy w dziale Polityka