Jako "twarzy" antykaczystowskiej kampanii, tej samej kampanii, która w ostatnich dniach została zdruzgotana pewnym sondażem należy mu się chyba jakaś nagroda.
Wallenrodyzm? Nie. Ależ skąd. Po prostu "obiektywnie" się Kaczorom przysłużył, stając w pierwszym szeregu ofensywy, i przysłaniając (a ma czym) generalicję z PO, SLD do tego stopnia, że został niechybnie przez publikę wzięty za prawdziwego dowódcę.
Pomnik to może jeszcze nie, bo do wyborów pozostało trochę tygodni,ale godne miejsce na liście wyborczej w jakimś pewnym okręgu - kto wie?
Został "twarzą" tej kampanii z własnej inicjatywy, mając chyba świadomość, że opinia publiczna tej twarzy nienawidzi.
Nie jest tez chyba idiotą i o tym wie.
Zatem można zaryzykować twierdzenie, że był świadom zagrożenia, jakie wnosi do batalii przeciw rządowi Prawa i Sprawiedliwości.
Nie mówię od razu terrorysta-samobójca, bo z całą pewnością własna śmierć (jeśli nawet tylko polityczna) to nie jest coś, co Roman brałby pod uwagę.
Być może liczy po cichu, że Kaczyńscy dostrzegą prawdziwy sens jego działań.
Lech Wałęsa pyta w wywiadzie dla "Wirtualnej Polski": "gdzie ta opozycja?"
No właśnie.
Nie widać prawie. Wałęsa też widzi głównie Giertycha i Leppera.
Polacy także pewnie nie widzą więcej. Ujawnienie przez prokuraturę faktów i dowodów w kwestii prawdomówności Kaczmarka miało swoje znaczenie, ale nie lekceważyłbym, efektu "obscured by Giertych".
Kto wie ilu migrujących od tygodni z PiS do Platformy wyborców nie zawróciło właśnie, ujrzawszy wielkiego Romana w tym miejscu, gdzie spodziewali się widzieć PO.
-------------------------------------------------------------------------------------------
BDW: Nie mogę sobie odmówić uwagi, że Roman, krytykując i zwalczając Dorna, podświadomie lub nie, nawiązuje do swojej rodzinnej tradycji, co m. in. oznaczałoby, że jeszcze tak zupełnie nie zcyniczał.
Ale nic już więcej nie powiem.
Inne tematy w dziale Polityka