Podnieconym nowymi wyborami, spoconym w pościgu po władzę i innym sensatom, chciałbym cichutko przypomnieć, że jest taka możliwość, wcale nie taka bardzo nieprawdopodobna...
...że październikowe lub listopadowe wybory zakończą się wynikiem zbliżonym do tego w 2005 r.
No i co wtedy?
Niektórzy siebie i innych pocieszają, że przynajmniej Leppera z Giertychem się pozbędziemy i choćby dlatego warto się teraz ponownie wybrać.
Otóż milutcy! Nic podobnego!
PO i PiS osiągną zbliżone wyniki. Kto wie, może nawet PiS znów nieco więcej. LiD zgarnie swoje, ale nie spodziewałbym się tu niespodzianek. PSL może zniknie. Pożegnamy sie z ludźmi "drewnianego Waldka" bez dzikiej satysfakcji, ale i bez żalu.
A panowie L i G jako LiS znów mogą wylądować w parlamencie, może w formach przetrwalnikopwych, ale zawsze uciążliwi.
A nawet jeśli nie wejdą, to może dla Giertycha klęska, ale dla Leppera...?
Dlaczego niby? Przez lata działał sobie poza parlamentem, łamał prawo i był "pierwszym bezkarnym" III Rzeczpospolitej.
Losu Leppera, nawet poza Wiejską, nie widzę tragicznie, szczególnie w wypadku przejęcia władzy przez siły "restauracji", czyli hipotetyczny układ PO - LiD.
Nie "umrze politycznie", nie zniknie, nie przestanie istnieć. Już się media o to postarają.
A u władzy?
Znów klecenie POPiS-u? Z tym, że Kaczory nie miałyby już alternatywy dla takiej koalicji a więc może byliby mniej hardzi.
POLiD? Pomyśleć można. Trudniej zrobić.
Ale jest to alternatywa, którą może mieć PO na takiej zasadzie jak PiS miał Samoobronę i LPR kilkanaście miesięcy temu.
No więc, jeśli W. Czc. Polacy wybiorą znów tak samo?
Ech... Instytuty badawcze przynajmniej mogą zmienić próbki.
A tu nuda, panie.
Nuda i i deja vu.
Inne tematy w dziale Polityka