Czujecie ten wicher przewalający się Doliną Wisły, przez niziny i wyżyny aż do Tatr i Bałtyku.
Skąd sie wziął tak nagle? Ano podmuch ten zrodziło wielkie westchnienie ulgi w środku Warszawy - epicentrum gdzieś w okolicach ul. Rozbrat.
Mimo powielanych w telewizjach po tysiąckroć ujęć "demonicznego" oblicza tego złowrogiego Polonusa, ja widziałem uparcie safandułowatego faceta, którego wybrano do MISJI zapewne ze względu na sprawdzoną lojalność i brak niepotrzebnej gadatliwości.
Polska prokuratura, mimo (przygaszonej trzeba przyznać) buńczuczności Ziobry, chyba już nic lepszego niż zeznania tego killera nie ma.
Trzeba by złamać omertę III RP. Ba!
To nie o chlapnięcia Rywina i towarzyskie nieporozumienia tu przecie chodzi.
Sprawa jest gardłowa i na pewno skrajnie niebezpieczna dla wiadomych środowisk.
Nie można raczej też liczyć na przypadkowe "józiolenie", nagrane przypadkiem przy popijawie.
Może więc, zamiast kija, spróbować marchewki. Marchewki, która może być groźniejsza i skuteczniejsza niż kij.
Zwróćcie uwagę, że już samo mówienie o możliwości wystawienia Mazurowi listu żelaznego, sprowadza na tego gościa potencjalne niebezpieczeństwo. Zakładam, że zleceniodawcy (ci prawdziwi), zaczną się obawiać, że może jednak Wiesiek nie wytrzyma i pójdzie na współpracę.
On zaś, przecież nie głupiec, będzie wiedział, że oni wiedzą, że on wie, ale nie wiedzą, czy on wie, że oni nie wiedzą, co on z tą wiedzą zrobi.
O ile znam się na psychologii i gangsterskim fachu, "ludziom honoru" w niepewności, co do "honorowości" kolegów długo nie mogą wytrzymać.
Polski wymiar sprawiedliwości powinien więc zaproponować Mazurowi ochronę i zagwarantować bezpieczeństwo w zamian za zeznania.
Po takim "pocałunku śmierci" mogą dziać się ciekawe rzeczy.
Inne tematy w dziale Polityka