Na pierwszej stronie Salonu24 natrafiam dziś na pełen quasi-duserów i wysubtelnień zabójczej ironii spór na temat monarchii, osobowości prawnej jestestw międzynarodowych i czegoś tam jeszcze, czyli pierdoły.
A ja proponuję list pewnego przedsiębiorcy, opublikowany w serwisie Money.pl. Sam ostrzega, że jest to " bardzo długie i wk...one". Ja zaś ostrzegam osoby wrażliwe na "brzydkie wyrazy", że ich tam nie brakuje.
Ale jest to krew z krwi naszej, podatniczej. Codzienna karma ofiar fiskalno-biurokratycznego systemu represji stworzonego w III RP i, jak się wydaje, nie przeszkadzającego zanadto budowniczym Czwartej.
Oczywiście, jak to mówią za Wielką Wodą, "shit happens", zawsze można mieć pecha i trafić na upartego, złośliwego, idiotę.
Problem jednak w tym, że system pozwala temu idiocie dostać pracę w skarbówce, utrzymywać się na tym stanowisku i, co gorsza, skutecznie utrudniać życie innym.
Bo kretynka opisana w tym liście, ma po pierwsze szafy przepisów, do których może sięgnąć, aby uzasadnić swoje "no, nie jestem pewna...", po drugie - to do niej należy bieżąca interpretacja tych sprzecznych ze sobą bzdur wymyślonych przez lata istnienia "wolnej Polski".
To taki praktyczny, życiu bliski przypadek represji stosowanych przez reżim teoretycznie "wolnego" kraju.
Ku pamięci i przestrodze.
P. S. Może po lekturze tego tekstu niektórzy lepiej zrozumieją, dlaczego Nicpoń spluwa na widok urzędnika skarbowego
Inne tematy w dziale Polityka