...nie elektoratu jednak, jak widać z najnowszego badania preferencji wyborczych.
To chyba pierwszy w polskiej polityce taki przypadek. Dotychczas ugrupowania otrzymywały, politolodzy nie mieli co do tego wątpliwości, premię od wyborców za jednoczenie, porozumienie, wspólne zgodne działanie itp.
Tymczasem LiS ma w sondażu "Rzeczpospolitej" mniej (5 proc.) niż Samoobrona i Liga Polskich Rodzin oddzielnie (6+3 proc.).
Czyli co? Nie nagroda, jak to zwykle bywało, tylko kara? Nagana od wyborców?
Pewnie działacze i badacze już to trawią, analizują, komentują. Pozwalam sobie jednak i ja zwrócić uwagę na nietypowość zjawiska, na wypadek, gdyby nie było to dostatecznie mocno podkreślone.
Pewnie do ostatecznego jego wyjaśnienia potrzeba więcej badań i ankiet. Ale coś mi się widzi, że ta tendencja będzie trwać.
Dlaczego tracą? I dlaczego, jak się zdaje (patrz wyniki sondy), nie zyskuje na tym PiS? Co tam PiS, zresztą.
Nikt na tym nie zyskuje?
Te głosy wpadają w czeluść, w pozapolityczną, pozawyborczą otchłań.
Co do lingwistycznego motywu w tytule - to prawda, choć wymaga wyjaśnienia. Forma nieokreślona (coś jak we francuskim rzeczownik z une, w angielskim z "a") brzmi "lissun". Określona forma to "al-lis".
Troszkę to uprościłem, coby analogia była bardziej gibka.
Inne tematy w dziale Polityka