Najpierw była filipika, tfu, Filipka wypowiedź w którejś stacji radiowej, że nie można tak pochopnie podejmować decyzji, że trzeba rozważyć... itd.
A od kiedy to Samoobronie potrzeba do "rozważania" i "podejmowania decyzji" czegoś poza słowem wodza?
Potem był news o skasowaniu Czarneckiego. Lepper, widać chce być twardy jak Jarosław Kaczyński.
Zapomina tylko, że wokół siebie ma nie Dorna i Gosiewskiego, którzy razem z nim jedli gorzki chleb na emigracji pozaparlamentarnej, tylko zgraję geszefciarzy i łasych na diety zer.
Teraz "Dziennik" donosi o buncie w klubie SO. Że Lepper nie ma łatwo z przeprowadzeniem swojej woli wskazuje sam fakt przedłużania się obrad Samoobrońców.
Pewne jest dla mnie jedno. Nie będzie już żadnych handelków typu przychodzi Lipiński do Beger.
Sprawa jest goła, jak chciwość "posłów" Samoobrony na forsę - albo porzucicie Leppera, albo wybory i znikacie.
Osobiście wolałbym zniknięcie.
Do case'ów teorii gier dorzuciłbym obecne dylematy wstrząsające móżdżkami ludzi SO. Lepper albo dieta - co wybrać. Jeśli Lepper, to dieta rysuje się mgliście. Jeśli dieta, to na jak długo, bo z tym Kaczorem to nie wiadomo. A co jeśli inni wybiorą Leppera, wtedy diety na pewno nie będzie.
Jeśli jednak będą wybory we wrześniu, to kampania wyborcza będzie taka, że ci, którzy narzekali podczas poprzednich wyborów dowiedzą się wreszcie cot to znaczy naprawdę chamska i brutalna walka.
Inne tematy w dziale Polityka