Co by było, gdyby Bartosz Węglarczyk albo Paweł Wroński opublikowali np. w Salonie manifesty piętnujące jednostronność polityczną "Gazety Wyborczej" i zbyt, ich zdaniem, bliskie kontakty redaktorów z "określonym środowiskiem politycznym".
Chyba wiem, co by było. Kręgi opiniotwórcze uznałyby ich za po pierwsze niespełna rozumu, po drugie za osobników nie rozumiejących podstawowych zasad dotyczących minimum lojalności wobec chlebodawcy (łady, etyki korporacyjne itp.)
I o to chodzi panie Kittel.
Złamał pan pewne zasady i bynajmniej nie ma to nic wspólnego z polityką, ale z regułami gry w firmach, nie tylko medialnych zresztą.
Piszę teraz dopiero niestety, bo newsy docierają do mnie z opóźnieniem. A ja docieram do Internetu z jeszcze większym opóźnieniem.
Otóż panie Kittel. Nawet, jeśli "Rzeczpospolita" przyjęła jakąś opcję polityczną, to jest to już firma definitywnie prywatna i jeśli właściciel nie ma nic przeciwko temu, to jest sprawa tej firmy, z kim sympatyzuje.
Pan możesz podać się do dymisji, jeśli ci to nie pasuje, podobnie jak czytelnicy mogą przestać kupować tę gazetę.
I to jest zgodne z logiką i zasadami rynku. Wybitny (podobno) dziennikarz powinien je rozumieć.
Zostawiając jednak politykę, kłapiąc o "Rzepie" publicznie złamałeś pan zasady, których pracownik najemny nie powinien łamać. Te zasady obowiązują też byłych pracowników. Morda w kubeł
Nie są spisane. Nie szkodzi.
Zasada ustępowania miejsca starszym i kobietom w ciąży też, o ile mi wiadomo, nie figuruje explicite w regulaminie MZK.
Powiem tak - mam z "Rzepą" pewne "rachunki krzywd". Uważałem linię (nie tylko polityczną, ale też biznesową) tej gazety za niemądrą, a niektórych ludzi odpowiedzialnych w niej niestety za zbyt wiele, za - po prostu - głupców albo lenie patentowane.
Ale swoje ostre opinie na ten temat wygłaszałem do żony, do kręgu najbliższych przyjaciół a nie na forum publicznym.
Albo jeszcze inaczej Kittla podejdę.
Gdzie byłeś pan i pańska "odwaga", kiedy Grzegorz Gauden przeprowadzał kompletnie idiotyczne manewry z publikowaniem karykatur Proroka tylko po to, by nazajutrz wycofywać się i przepraszać za to z tą swoją zestrachaną miną?
Tamta linia była po prostu głupia. A pan wtedy milczałeś.
Wiadomo, głupim być czasem wolno, ale niesłusznym - nigdy.
Skoro pan złamał pewien kodeks, to i ja złamię.
Napiszę anonimowo, jakie pan miałeś prawdziwe intencje:
Jesteś pan gotowy do odejścia z "Rzepy", ale ponieważ ego panu wyrasta ze spodni pod podbródek, chciałbyś jeszcze trochę glorii bojownika o swobody medialne, coby swoją wartość na dziennikarskiej giełdzie podnieść.
A w ogóle najlepiej byłoby, gdyby pana w tej "Rzepy" wywalili za nieprawomyślność.
Tak cudnie jest przybrać szaty męczeństwa.
Inne tematy w dziale Polityka