μ1 μ1
159
BLOG

+x yx7+

μ1 μ1 Polityka Obserwuj notkę 8
Tak, taplacie się i taplacie w tym nadwiślańskim bajorku i pojęcia nie macie, co się na bożym świecie dzieje.
A dzieją się rzeczy dziwne, zagadkowe i sensacyjne. Tymczasem nie zauważyłem, by nasze media, nawet te niepoważne, zająknęły się chociaż na  temat, który chcę tu tylko zasygnalizować, jako materiał do przemyślenia, bo jest to zagadkowa i niejednoznaczna historia z wieloma wątkami i aspektami

Spróbuję opowiedzieć po kolei o tym, co w tej sprawie najważniejsze. W odsyłaczach, które podam jest więcej - jeśli ktos zna angielski, oczywiście.

Na poczatku maja tego roku w Internecie pojawiły się te zdjęcia:







Raport z tego zdarzenia jest tutaj.

Dobra. Powiecie: Phi! UFO... Pewnie jakiś fake znowu...

...no może.

Tak też myśleli sami badacze UFO. Bo te zdjęcia były po prostu za dobre. Zbyt wyraźne, jak na ich przyzwyczajenia.
Tak, tylko, że znawcy Photoshopa i innych programów do obróbki wizualnej nie zauważyli w nich niczego podejrzanego.

Ferment się zaczął. Wszystkich oczywiście najbardziej intrygowały dziwne "napisy" na skrzydłach tych dronów.

Jakieś trzy tygodnie później w Youtube znalazła się seria filmików pokazujacych małe latajace modele zastanawiająco podobne do tych dronów (tylko jakby prostsze i bez napisów) lub animacje 3D pokazujące skrzydlate maszyny poruszające się po przestworzach ruchem przypominającym pajączka-nartnika na powierzchini wody.

Zupełnie tak, jakby ktoś chciał kogoś przekonać, że takie drony to normalka, wielu modelarzy się tym bawi, albo sobie animuje takie "coś" na komputerach.

Ciekawe tylko dlaczego wszystkie te filmiki zostały w Youtube umieszczone kilka tygodni po ujawnieniu wyżej zamieszczonych zdjęć?

Filmików można szukać np. po haśle "Big Basin".

A teraz zaczyna się dziać jeszcze ciekawiej...

Kilka dni temu niejaki "Isaac" opublikował list, w którym, jak wyjaśnia, zachęcony publikacją podanych zdjęć, postanowił wydusić z siebie od lat skrywaną tajemnicę.

Miał on w latach osiemdziesiątych ub. wieku pracować w amerykańskim supertajnym programie wojskowym CARET, w ramach którego wraz z zespołem naukowców i inżynierów zajmowali się "odtwarzaniem" i próbami uruchomienia zadziwiających artefaktów pochodzenia, jak sam to określa, "pozaziemskiego".

Polecam dokładne przestudiowanie jego publikacji. Dołącza on też zdjęcia jakichś fragmentów urządzeń i fotokopie dokumentacji technicznej, która jest świadectwem zmagań z dziwnym "językiem" (to, coś, co widzicie na skrzydłach tych maszyn).

Ów "język" okazał się ponoć fantastycznie skomplikowanym ni to kodem holograficzno-fraktalnym, ni to programem komputerowym. Do tego stopnia skomplikowanym, że ówczesne komputery nie mogły sobie z nim poradzić. Sam "Isaac" też okazał się bezradny i spasował, choć wprost o swojej porażce nie pisze.

Jak twierdzi, udało mu się przemycić nieco dokumentacji i przede wszystkim pamięć o tamtych badaniach. Jego zdaniem, możliwośc sfotografowania tego obiektu "w okolicznościach przyrody" była czysto przypadkowa i wynikała prawdopodobnie z awarii lub zakłóceń systemu maskującego (czapki niewidki).

Na koniec jeszcze jeden interesujący wątek w tej zagadkowej historii.

W Internecie pojawiła się też relacja jednego z "badaczy tajemnic", który dopatrzył się na skrzydle drona napisu: "+x yx7+".

Wpisał to do Google'a. I co otrzymał? Odsyłacz do danych na temat jednej z misji NASA, a konkretnie sondy, której zadaniem było "obfotografowanie" powierzchni Księżyca.

Jeśli teraz wprowadzicie do wyszukiwarki ten ciąg znaków znajdziecie głównie linki do dyskusji internetowych na temat całej tej niezwykłej sprawy.

Nie chcę niczego sugerować. Opinie na temat temat czytałem już najdziksze. Z podejrzeniem kreatywnej kampanii PR nowej hollywoodzkiej produkcji włącznie.

Nikt tu nie musi niczego przyjmować na wiarę. Najlepiej wyrobić sobie opinię samemu.

μ1
O mnie μ1

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka