Podobno różni europejscy mali oraz duzi cichaczem trzymają z nami i z naszym pierwiastkiem. Tylko boją się. Nie to, co my, złote ptacy, którzy odważnie unosimy się przed teutońskim obliczem na husarskich skrzydełkach. A ja myślę, że oni wcale się nie boją. Brytyjczycy, Francuzi, kto wie, może nawet Hiszpanie, nie patrzą z zachwytem na niemiecką asertywność w budowaniu Europy na nowo, z "podwójną większością". Ale czy im wypada zwracać "przyjaciołom" znad Renu i Łaby uwagę, że w Unii nie należy zapominać o równowadze i o tych słabszych? Bo kto najwięcej buli do kasy na Brukselę, Strasburg, komisje, CAP-y i resztę kramu? No kto? Ale na szczęście nie muszą się wysilać na nieco krępujące w tej sytuacji upomnienia wobec "przyjaciół", z którymi się już tak mocno "pojednali". Mają Polskę! Kawalerzystkę niezawodną, którą za nich wszystkich wykona straceńczą szarżę, pierwiastkiem, niczym lancą ubodzie, Niemca rozeźli i o czym trzeba przypomni. Polsce jakby mniej wypada wypominać tę kasę, bo Polska nigdy od najeźdźcy, który ją zniszczył wojną i okupacją nigdy prawdziwego zadośćuczynienia nie dostała. Wygodna ta Polska. Ulubiony raróg i straceniec Europy. Polska i dla Amerykanów wygodna. Ci niby do porozumienia z Niemcami namawiają, ale Tarczę na "ich terenie" chcą postawić. Ciekaw jestem tylko, czy "nasi partnerzy" widzą w nas bardziej dzielnych kawalerzystów, czy zakute husarskie łby.
Inne tematy w dziale Polityka