Metapolityczny drybling Jarosława Kaczyńskiego to piaskownica przy subtelnościach gry, którą z opinią publiczną i państwowym mecenatem nauki prowadzą fizycy.
Zwinne z pozoru krętactwo Aleksandra K. staje się topornym prostactwem w zestawieniu z giętkościa poglądów, których wymaga świat akceleratorów i cząstek elementarnychi.
Wojna PO z PiS-em to dziecinne prztyczki w porównaniu z batalią amerykańskiego Tevatrona z europejskim "wielkim zderzaczem hadronów" (LHC).
Zacznijmy od tego, bo to może być już wkrótce wielki news naukowy, że po mediach , internetowych zwłaszcza, krążą plotki i półsłówki o odkryciu, namierzeniu, czy też może detekcji, czy jak to się tam precyzyjnie określa, tzw. cząstki Higgsa, zwanej też "boską", bo "nadawać" ma masę innym drobinkom tego dziwnego sub-atomowego świata, czyli niejako sprawiać, że w ogóle "istnieje raczej coś niż nic".
Oczywiście, salonowi fizycy zaraz mnie pogonią, żem dyletant, ale brnę dalej, jak już zacząłem.
Owuż ta cząstka Higgsa przewidziana została przez stworzony przez teoretyków tzw. Model Standardowy. Ona to sprawiać ma, że ów konstrukt w ogóle trzyma się kupy, bo inaczej, tak to rozumiem, trudno jest fizykom wytłumaczyć, że taki proton np., skądinąd podstawowy element Wszechświata, w ogóle ma masę.
Magazyn "Slate" wskazuje na zagadkowy żargon, który przewija się na specjalistycznych forach. Tutaj mamy przykład, jak eksperci plotkują o tej sprawie.
Jeśli ktoś nie łapie, to sugeruję, że to, według mnie, może chodzić o moment, kiedy jeden anonimowy komentator wspomina o czymś, co ma "znaczenie 4 sigma" w "kanale multi-b". Drugi napomyka na to o jakimś interesującym "rezonansie na poziomie ok. 180 GeV".
Tyle plotki o odkryciu "bozonu Higgsa".
Na czymże jednak polega ta wyższa fizyko-polityka?
Otóż, niestety (dla europejskiego, zbudowanego wielkim kosztem LHC w Szwajcarii), pogłoski powyższe dochodzą z amerykańskiego Tevatrona.
Pomijając już kwestie euro-dumy, to, jeśli okaże się, że cząstkę Higgsa odnaleziono pod Chicago, to ów "wielki zderzacz" wydawałby się niepotrzebny.
Dlaczego? To proste. Model Standardowy kompletny i udowodniony doświadczalnie. Nie ma już po co "zderzać hadronów", przynajmniej w naszej, ziemskiej skali, bo oczywiście "zamknęcie MS" nie oznacza odpowiedzi na wszystkie zagadki materii, ale, by wchodzić w te, jeszcze głębiej ukryte, sekrety fizyki, trzeba by, jak się szacuje, zbudować akcelerator o średnicy zbliżonej do Drogi Mlecznej!
I co? Bezrobocie dla panów eksperymentatorów?
Ale jest jeszcze wyższy poziom tej polityki, rozpędzającej się w tych akceleratorach do szybkości podświetlnych.
Potwierdzenie doświadczalne Modelu Standardowego nie rozwiązuje zasadniczych problemów i nie odpowiada na fundamentalne pytania fizyki.
Co z grawitacją na przykład? W obowiązującym (i zilustrowanym w powyższym linku) "modelu modelu" jej nie ma. Znalezienie maleńkiego Higgsa nie jest też bynajmniej zadowalajacą odpowiedzią na wielkie pytania o pochodzenie materii.
Dlatego naukowcy po cichu liczą, że te plotki o znalezieniu "boskiej cząstki" okażą się tylko plotkami.
Choć oficjalnie, jak najbardziej, "poszukują bozonu Higgsa", to w rzeczywistości woleliby, aby z tego ich "zderzania", wyszły jakieś niespodzianki, a najlepiej, żeby podważały Model Standardowy, choć wszystkie laboratoria i badacze, jeśli ich zapytać, jak najbardziej, dążą z całych sił do jego potwierdzenia.
Realizują więc cel, którego nie chcą zrealizować. Najgorętszym zaś ich pragnieniem jest, aby teoria, o której potwierdzenie się starają, okazała się fałszywa.
I traf tu za fiz-polityką.
Ale może właśnie o to chodzi w nauce z prawdziwego zdarzenia.
Słyszycie ewolucjoniści?!
Inne tematy w dziale Polityka