"...stwierdziłem m.in., że Adam Michnik wielokrotnie powtarzał: "ja tyle lat siedziałem w więzieniu, to teraz mam rację". Przyznaję, że stwierdzenie to nie polegało na prawdzie i w istotny sposób fałszowało życiorys i wypowiedzi pana Adama Michnika"
- takie oto oświadczenie, według prawnego przedstawiciela prawnego rednacza "Wyborczej" ma wygłosić profesor Andrzej Zybertowicz.
Sprawę prezentuje dzisiejsza "Rzeczpospolita".
Profesor broni się sam dość dobrze, wykazując m. in. brak logiki w wezwaniu michnikowego prawnika (a mnie się wydawało, że ich zasad logicznego formułowania myśli na Wydziale Prawa uczą):
"...fakt, iż wypowiedź na czyjś temat jest nieprawdziwa, nie nadaje jej cechy obraźliwości. Gdyby bowiem napisać, iż Pański Klient powiedział? "Kocham Polskę ponad wszystko i dlatego zamierzam przekazać Skarbowi Państwa cały mój majątek", to chociaż byłaby to wypowiedź ewidentnie nieprawdziwa, w żaden sposób nie można by jej uznać za obraźliwą..."
Nie muszę więc się za nim wstawiać.
Wnioskowanie, które pozwoliłem sobie zawrzeć w tytule jest syntetycznym komentarzem do sytuacji, w której legenda antykomunistycznej opozycji i gwiazda publicystyki walczy z przeciwnikami za pomocą lawyerów.
Rozumiem to jako milczące przyjęcie założeń dławiącego wolność wypowiedzi kaczystowskiego reżimu.
Inne tematy w dziale Polityka