K. ograł tzw. ekologów.
Teraz to on i zwolennicy referendum na Podlasiu są moralnie wyżej od zielonych i, co może ważniejsze, od eurourzędasów, których argumentacja wydaje się teraz cokolwiek kuriozalna, bo oznacza ni mniej, ni więcej, że euro-prawo jest ważniejsze od demokracji.
Nie dziwi, że łatwo dał Greenpajacom i Wajrakom prztyczka, wszak radził sobie z lepszymi cwaniakami, z Platformą, z Tuskiem i Rokitą, z kutym na cztery łapy chłopskim trybunem. Dlaczego miałby spasować przed grupką jakichś orangutanów nadrzewnych.
To nie koniec oczywiście. Ekosi w ogóle są przeciw demokracji, ale jeśli już, to żądają referendum ogólnopolskiego.
Drodzy nasi zieloni przyjaciele, bardzo drodzy.
Ciekawe, co na to powiedzą przeciwnicy powtórzenia wyborów na prezydenta stolicy ze względu na koszty.
A może, by tak referendum tylko na Podlasiu i w Warszawie. Tu i tu głosowanie i tak musi być. A zieloni przy takim rozwiązaniu mogą być raczej pewni, że warszawka nie pozwoli Augustowowi odetchnąć.
Demokracja, demokracją, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie.
Ale poważniej - może pomysł, by zbadać dokładniej "zielonych" działaczy nie jest taki skandaliczny, jak to sugeruje "Dziennik". Może warto sprawdzić, skąd się wzięli i, przede wszystkim, skąd biorą pieniądze.
Może warto zadać paniom i panom z organizacji Greenpeace (ang. - zielony pokój) kilka pytań.
Takie choćby pytanie:
- Dlaczego jakoś nie słychać i nie widać ich protestów, gdy Gazprom razem z Niemcami kładzie na dnie umierającego Bałtyku wielką rurę?
- Dlaczego nie ma ich na dalekiej północy Rosji, gdzie rosyjskie koncerny naftowe, gazowe, niklowe i inne dewastują obszary równe Polsce albo większe?
- Dlaczego pozwalają Chińczykom zamieniać wielkie obszary swojego kraju w bezwodną, trującą pustynię?
Czy nie dlatego przypadkiem, że razem z "zielonym pokojem" dostajemy w Greenpeace, w transakcji wiązanej, jaskrawo "czerwoną kuchnię"?
Inne tematy w dziale Polityka