Skąd mam wiedzieć czy planów Tarczy Antyrakietowej właśnie na łamach nie krytykuje akurat agent Teheranu, a na antenie przekonuje do niej - niejawny współpracownik ambasady USA.
Absolutnie nie piję tu do Pana Tomasza Rożka i jego ostatniego wpisu. Chodzi o zupełnie coś innego
No, po prostu, trudno zakładać, że w mediach, które się nie zlustrowały i są temu w większości niechętne, piszą i występują tylko ludzie dobrej woli, patrioci, którzy argumentami "za" i "przeciw" szermują w uczciwym przekonaniu, że walczą o dobro Polski.
Trudno mi jest to zakładać z tego względu, że dawna agentura niebieskich i zielonych służb PRL w naturalny sposób podatna jest na szantaż.
Zgoda, może akurat Waszyngton i Teheran tego raczej nie wykorzystają, bo nie mogą (maja pewnie inne argumenty, np. kasę), ale np. Moskwa - sądzę, że z przyjemnością, ale też, kto wie, może i Berlin.
Tylko, bardzo proszę, nie chcę znów słyszeć o szpiegomanii, lustracyjnym oszołomstwie itp.
To, że zainteresowane mocarstwa mają u nas agentów wpływu JEST PEWNE!
Mają właśnie dlatego, że są mocarstwami oraz dlatego, że są zainteresowane.
Pytanie tylko jak duży wpływ na opinię publiczną i politykę mają ich agenci, i jak z tego wyłowić rzeczywisty interes Polski, który, nawiasem mówiąc, nie musi pozostawać w sprzeczności z interesem któregoś z zainteresowanych mocarstw.
Dlatego tak trudno wyrobić sobie w tej sprawie opinię.
Inne tematy w dziale Polityka