Działo się w niedzielę we Wrocławiu, oj działo się...
Mecz na szczycie, lidera z wiceliderem rozpoczął się od „popisu” Picha, który zmarnował karnego dla Śląska w sposób, który uwłaczałby przeciętnej drużynie amp futbolu.
W tym momencie pomyślałem, że wykartkowani gospodarze tego nie wygrają i rzeczywiście, Śląsk zagrał na podobnym poziomie jak strzał Picha. Wyglądało to tak, jakby gospodarze, w przeciwieństwie do drużyny gości i ponad trzydziestu tysięcy widzów, nie dotarli na swój własny stadion.
Podwójna kanonada
Przy takiej postawie Śląska stało się jasne, że Legia tego meczu przegrać nie może, co więcej, że sprawi miejscowym prawdziwe baty. Rozpoczęła się pierwsza tego wieczoru kanonada, nie ostatnia.
W 24. minucie sędzia Piotr Lasyk zatrzymał grę, a po kolejnych sześciu zaprosił piłkarzy do szatni.
Co się stało? Ano zaczęła się ta druga kanonada, tym razem dosłownie.
Nie raz pisałem tu, że jestem zwolennikiem rac na stadionach, ale bez przesady. To, co się wyprawiało we Wrocławiu to był absurd i źle pojęty odjazd.
Co niektórym mecz pomylił się z imprezą sylwestrową i to taką z dawnych lat, gdy jeszcze nie ograniczaliśmy strzelania w trosce o zwierzęta. Nic dziwnego, że łącznie przerwa w grze trwała ok. 10 minut i dobrze, że nikomu nic się nie stało.
Race same w sobie nie są niczym złym, ani tak strasznym, jak je często opisują w mediach. Potrafią nadać trybunom, dosłownie i w przenośni, kolorytu, sprawić, że widowiska w naszej nieco przaśnej lidze, są ciekawsze i bardziej emocjonujące niż wynikałoby to z wydarzeń na samej murawie.
Jednak z racami jest podobnie jak z innymi narzędziami, pożyteczne w rękach normalnych ludzi, stają się niebezpieczne w rękach idiotów. Nóż, który powinien służyć do krojenia chleba, dla niektórych bywa narzędziem zbrodni. Podobnie samochód, jakże potrzebny i przydatny na co dzień, w rękach debili staje się śmiercionośnym pociskiem.
Zbrodnia i kara
Źle się stało w niedzielę, powiedzieć, że przegięli, to jakby nic nie powiedzieć. Miało być piłkarskie święto, a była, w dosłownym tego słowa znaczeniu, zadyma i to zadyma z konsekwencjami.
W sobotę do Wrocławia przyjeżdża Lech Poznań i wydawałoby się, że szykuje się kolejne piłkarskie święto. Mecz z całkiem niezłymi perspektywami dla miejscowego Śląska, choćby dlatego, że tym razem wykarktowany nie jest i zagra w najsilniejszym składzie.
Jednak dla kogo zagra?
"Wojewoda dolnośląski, Jarosław Obremski zdecydował o zamknięciu stadionu Śląska Wrocław na sobotni mecz z Lechem Poznań".
No i stało się, właściwie można się było tego spodziewać.
Na co liczyła załoga z Wrocławia? Że rozłożą się na tacy, że dadzą taki pretekst, a tamci tego nie wykorzystają?
Jestem na Was zły, moi młodzi przyjaciele ze Śląska. Jestem zły, gdyż daliście pretekst i narzędzia do działania wszelkim wrogom ruchu kibicowskiego. Czy naprawdę o to Wam chodziło? Nie sądzę...
Udanych typów.
1. Arka – Zagłębie
2. Wisła Kraków – Pogoń
3. Raków – Górnik
4. Śląsk – Lech
5. Legia – Wisła Płock
6. Piast – ŁKS
7. Korona – Cracovia
8. Jagiellonia - Lechia
Inne tematy w dziale Sport