To, że prof. Bogdan Chazan jest przeciwnikiem aborcji wiadomo było od lat, podobnie jak wiadomo, że jest on od dawna krytykiem stosowania metody in vitro i propagatorem naprotechnologii, metody, która rzeczywiście leczy bezpłodność. Dlatego tylko ktoś bardzo naiwny może uwierzyć, że przypadkowo akurat do tego lekarza skierowano kobietę, która po kolejnej, ponoć już piątej nieudanej próbie urodzenia dziecka poczętego w próbówce chciała dokonać aborcji. Szczególnie w Warszawie jest wiedzą powszechną to, że w Szpitalu im. Świętej Rodziny kierowanym przez prof. Chazana nie zabija się dzieci poczętych.
To wszystko, co się dzieje ostatnio wygląda na perfidną prowokację i wypadałoby się zastanowić kto mógłby ją zorganizować. Pierwsze co się nasuwa to lobby intratnego biznesu o nazwie in vitro, które doskonale wiedziało, że natychmiastowego wsparcia udzieli mu wszelkiej maści lewactwo poczynając od polityków, a kończąc na wiodących mediach oraz tak zwanych autorytetach i celebrytach, którzy od rana do nocy stoją w blokach startowych i czekają na sygnał wystrzału, który rozlegnie się z Czerskiej bądź Wiertniczej.
Sojusz lewactwa z lobby in vitro jest oczywisty. Tych pierwszych przeraziło masowe podpisywanie przez lekarzy deklaracji sumienia, a drugich utrata klientów, którzy mogliby dojść do wniosku, że tak nachalnie promowana metoda, okazuje się być nie tylko nieskuteczna, ale i bardzo wątpliwa moralnie oraz niosąca duże zagrożenia dla życia i zdrowia.
Choć czasy mamy inne to cel nagonki na prof. Chazana jest identyczny z tym, jaki miały w czasach stalinowskich procesy pokazowe. Chodzi o zastraszenie większości społeczeństwa przez rządzącą bandę, która wie, że nie reprezentuje narodu, na którego czele ją postawiono.
Bardzo znamienne są tu słowa o prof. Chazanie reprezentanta lewaków i antypolaków, Jana Hartmana, który stwierdził: - Gdyby miał honor, sam złożyłby rezygnację ze swych funkcji. Może też poszukać pracy w Watykanie
Oto przedstawiciel środowiska, które do dziś raczy nas swoimi traumatycznymi doświadczeniami z 1968 roku i haniebnymi hasłami typu, „Żydzi do Izraela”, czy „Syjoniści do Syjamu”, sam wchodzi w te śmierdzące walonki i wyprasza nas z ojczyzny mówiąc „katolicy do Watykanu”. On wygania z Polski tych, którzy również w swoim życiu zawodowym chcą hołdować wartościom chrześcijańskim i kierować się własnym sumieniem. Oczywiście Hartman jak na typowego orwellowskiego totalitarystę przystało uważa, że sumienie i wartości ustalać może jedynie dyktatorska władza i mówi dalej: Ostatnio Kościół wspierał zbiórkę podpisów pod Deklaracją Wiary lekarzy, w której wyraźnie powiedziane jest, że sygnatariusze nie będą respektować prawa państwa polskiego, tylko boskie (jak można sądzić, nie w znaczeniu prawa koranicznego, lecz katolickiego). I co? Państwo nie zareagowało. Osoby, które podpisały deklarację, nawet nie zostały wezwane do złożenia wyjaśnień. Nic.
No ale myliłby się ten, kto myślałby, że etyk i humanista Hartman z Uniwersytetu Jagiellońskiego jest równie arbitralny w stosunku do innych religii i z taką samą bezwzględnością atakuje, kiedy ich wyznawcy domagają się od stanowiących prawo respektowania ich wiary. Choć krytyczny w sprawie uboju rytualnego zwierząt to jednak pisał na swoim blogu: „Zresztą potrzeby naszych mikroskopijnych wspólnot żydowskich i tatarskich są minimalne. Nie byłoby żadnego problemu z uregulowaniem tej sprawy. Na szczęście nie trzeba łamać praw i sumień wyznawców”.
Panie etyku Hartman, dlaczego nie wysyła pan żyjących w Polsce religijnych Żydów do Izraela tak jak profesora Chazana do Watykanu? Gdzie się podział ten pański flagowy wojujący ateizm? Dlaczego w tym przypadku nie chce pan łamać praw i sumień wyznawców? Czyżby przynależność do żydowskiej loży Synów Przymierza nakazywała panu zwalczanie tylko jednej konkretnej religii?
Przypominają mi się w tej chwili zacytowane kiedyś przez Rzeczpospolitą słowa, które wypowiedział rabin Owadia Josef, przywódca duchowy partii Szas wchodzącej w skład koalicji rządzącej Izraelem. Powiedział on, że: „goje rodzą się po to, by służyć Żydom" oraz przyrównał gojów, czyli osoby niebędące Żydami do zwierząt pociągowych. Czyżby i Jan Hartman członek palikociarni myślał podobnie?
Jak wiemy od dawna opowiada się on w Polsce za powszechnym prawem do aborcji, czyli uśmiercaniem istot ludzkich już w łonach matek. I znowu myliłby się ten, kto by sądził, że Hartman nie jest człowiekiem wrażliwym, jeżeli chodzi już nie tyle o gojów, ile o zwierzęta. Oto co mówił, kiedy w jednej z sieci handlowych na dziale mięsnym oferowano klientom prosięta w całości: - Ssaki mają w naszej kulturze wyższy status etyczny. Poza tym prosię jest zwierzęcym dzieckiem. To zwierzątko nie miało w ogóle żadnego życia-urodziło się i zostało zabite. I z tego powodu jest nam jeszcze bardziej przykro.
Brawo Jagiellonka. Takiego etyka z profesorskim tytułem, który ma więcej empatii dla uśmierconego zwierzęcego niż ludzkiego dziecka ze świecą szukać.
Hartman jest człowiekiem niezwykle ambitnym, Jak widzimy, pomimo iż sięgnął kompletnego dna to zawzięcie kopie głębiej.
Źródła:
http://hartman.blog.polityka.pl/2013/06/23/rytualny-uboj-sumienia/
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/hartman-prof-chazan-moze-szukac-pracy-w-watykanie/1d2lh
http://www.wprost.pl/ar/214629/Szokujace-slowa-rabina-Goje-jak-zwierzeta-pociagowe-maja-sluzyc-Zydom/
Artykuł opublikowany w tygodniku Warszawska Gazeta
Najnowszy nr tygodnika Polska Niepodległa już w kioskach
Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka