Niekiedy zwie się to ładnie "baby blues" - przychodzi kilka dni po porodzie i trwa przez dni kilkanaście... Młodą mamę ogarnia przygnębienie, łzy leją się bez powodu, dziecko zamiast cieszyć męczy i przeraża... Winę zwalamy na hormony, rzeczywiście po porodzie mija trochę czasu zanim gospodarka hormonalna się unormuje. Pamiętam jak po porodzie w szpitalu jeszcze każda najdrobniejsza rzecz wyprowadzała mnie z równowagi i doprowadzała do płaczu.
Mija. W tym momencie na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być w porządku. Młoda mama zajmuje się dzieckiem, wszystko ma już pewien rytm. Pomoc tatusia i rodziny nie jest już taka konieczna, bo też samopoczucie fizyczne i psychiczne pozwalają na samodzielne zajmowanie się dzieckiem i domem.
Wkrótce przychodzi samotność. Owszem, jest dziecko, które cieszy każdym uśmiechem, nowym osiągnięciem, gestem, zajmuje masę czasu. Ale... Coraz mocniej pragnę rozmowy z kimś, kto zna więcej słów niż "la", "le" i "laj". Czekam na odwiedziny kogokolwiek. Wszyscy znajomi są zbyt zajęci, rodzina jest daleko. Zostają rozmowy telefoniczne (ile można) i internet.
I smutno, i smutniej...
Miłośniczka kotów i zdrowego rozsądku
W razie czego zostawiam moje gg: 2477683
Łucja
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura