KOBIETA KULA KOBIETA KULA
194
BLOG

Straszni Ludzie z Geildorf czyli Kulicja07 na Tropie

KOBIETA KULA KOBIETA KULA Polityka Obserwuj notkę 20

Kobieta Kula na firmamencie interneta świecąc jak gwiazda, więc wiadomo z tego, że jako osoba medialna, mądra i piękna, a której skromność jest jej główną zaletą, cieszy się ona podziwem wśród ludzi oraz szacunkiem, a takoż poważaniem wielkim, tedy nie dziwi, że ten i ów zwierza jej się ze swych najskrytszych sekretów, o poradę i pomoc prosząc.

Tak się bowiem złożyło, że napisał do mnie pewien kierowca autobusu, który traumatycznych wielce wrażeń doznał, relacjonując mnie mailowo, co następuje:

"Szanowna Pani Kulicjo Kulo, niedawno zrobiłem prawo jazdy na autobus i pełen entuzjazmu podjąłem pracę w komunikacji miejskiej. Zostałem przydzielony na trasę linii nr 706. Była to linia, którą jeździło zazwyczaj niewielu pasażerów, a pętla autobusowa z końcowym przystankiem znajdowała się w malowniczej okolicy, naprzeciw Domu Spokojnej Starości, prowadzonego przez siostry zakonne, w niewielkiej miejscowości zwanej Geildorf*.

Pierwszy dzień mojej pracy przebiegł bardzo przyjemnie, podczas postoju na pętli mogłem zjeść swój posiłek delektując się miłym otoczeniem. Wsiadło kilku pasażerów tu i ówdzie, a cała zmiana przebiegła bez żadnych problemów. Następnego dnia jednak zauważyłem coś dziwnego. Jedna z osób oczekujących na przystanku na autobus, zamiast stać na chodniku, lub siedzieć na krzesełku, w które był wyposażony przystanek, na owym krzesełku stała, patrząc pustym wzrokiem przed siebie, z rękami w kieszeniach. Inne osoby, zajęte rozmową lub wpatrzone w ekrany smartfonów zupełnie na to uwagi nie zwracały. Kiedy podjechałem na przystanek, wszyscy jednak wsiedli do autobusu, zachowując się zupełnie zwyczajnie, jedynie osoba stojąca na ławeczce wzrok miała jakiś zamglony i oblizywała się tak jakby trochę lubieżnie. Pomyślałem, że może jest to ktoś po zażyciu narkotyków, albo upojony alkoholem, podjąłem więc pracę i nie zaprzątałem sobie tym więcej głowy.

Następne dni w pracy mnie zszokowały. Coraz więcej osób stało na ławeczce, a kiedy zabrakło miejsca, stali na przyniesionych krzesłach, czy kartonach, zaś niektórzy nawet stali i siedzieli na dachu przystanku. Wszyscy wpatrywali się w jakiś punkt w oddali, ręce mieli w kieszeniach, twarze spocone i czerwone, a wzrok zamglony, jednak oczy szkliste. Wchodzili do autobusu patrząc na mnie jak na świeże mięso patrzy wampir, a ja unikałem ich wzroku, bo ręce mi drżały.

Aż nadszedł ten dzień straszliwy, który spowodował, że musiałem Szanowną Kulicję Paranormalną w tym liście o pomoc prosić, ponieważ nie radzę sobie z przeżytą traumą.

Otóż tego dnia, po zejściu z krzesełek i z dachu, po wejściu do autobusu oni wszyscy mnie zaatakowali. Jedni kąsali mnie w uszy, drudzy w łydki, inni lubieżnie mlaskając, zaczęli mnie lizać, po stopach, po szyi, ocierali się ciałem o mnie, o fotele i poręcze autobusu jakby byli w jakimś zamroczeniu, w narkotycznym transie. Początkowo strach mnie tak sparaliżował, że nie mogłem się ruszyć, ale po jakimś czasie oprzytomniałem i szarpnąłem się do przodu, wpadając na kierownicę. Dźwięk klaksonu rozległ się donośnie i to jakby spowodowało szok u agresorów, bo mnie na chwilę ze swych macek wypuścili. Rzuciłem się do drzwi i biegiem ruszyłem w stronę Domu Spokojnej Starości, aby wezwać pomoc. Biegnąc w tamtą stronę, spojrzałem w jedyne o tej porze rozświetlone niezwykłym jakimś blaskiem okno na wysokim parterze. Jakby przyciągało mnie to światło, kusiło by zajrzeć do środka. Poczułem dziwną niemoc w ciele, a potem rozlewające się po nim dziwne odczucia, zawroty głowy, mrowienie w podbrzuszu...

Strach przed pasażerami autobusu jednak zwyciężył. Otrząsnąłem się z letargu i ruszyłem w stronę furty klasztornej, gdzie otrzymałem stosowną pomoc i skąd zabrało mnie pogotowie. Obecnie przebywam na zwolnieniu lekarskim."

Po przeczytaniu powyższego dramatycznego listu, pomyślałam w ten deseń, że trza miejscowość Geildorf wziąć pod lupę bardziej, albowiem już od jakiegoś czasu otrzymywaliśmy zgłoszenia od miejscowego proboszcza, że upadek moralny obywateli tam postępuje i podejrzewa on, że jest tu na rzeczy jakowaś sekta. Kula, jako agentka nie stroniąca od spraw paranormalnych poprosiła w ten deseń swych przełożonych o oddanie sprawy w jej ręce i przystąpiła do intensywnego tropienia w terenie. Wiadomo, że aby sektę namierzyć, trza trochę powęszyć, a moje niewinne chabrowe oczy doskonale o agenturę jaką wszelkie podejrzenia wykluczają.

Bez trudu więc ja namierzywszy tajemniczego Guru, co w Domu Spokojnej Starości zamieszkiwał i używając Kobaltowego Światła poprzez okno swego pokoju na wysokim parterze, ludzi na przystanku namierzał i oszałamiająco na nich wpływał, aby robili rzeczy nieobyczajne, bo po wstrzyknięciu tak zwanej lucyferazy, z demonami wszelakimi pakt on był zawarł i jego zadaniem było wieść niewinne dusze na pokuszenie.

Kula z oddziałem antyterrorystycznym w krzakach się zaczaiwszy i cierpliwie czekała, romansując internetowo na czacie randkowym, gdyż ją to w pracy bardzo relaksowało, dając dawkę odpowiednio zdrowego podniecenia. Zakonnice bowiem prosiły o chwilę zwłoki, ponieważ pensjonariusze Domu Spokojnej Starości natenczas znajdowali się na modlitwie w kaplicy, a główny podejrzany leżał nawet przed ołtarzem krzyżem, nie wypadało więc robić obory w świętem miejscu, bo takich rzeczy nie czynią nawet nieśmiertelni w filmach, a co dopiero chłopaki w kominiarkach pod Kobiety Kuli dowodzeniem.

Nadeszła jednak chwila, kiedy Kobieta Kula, lubieżnie odsłaniając ząbki, szepnęła z pasją w krótkofalówkę: "Zugriff!", co w swojej pracy najbardziej jej sprawiało przyjemność, a zaraz po spektakularnym łomocie i wrzaskach, wkroczywszy Kula do pokoju, gdzie już powalony i w kajdankach leżał na podłodze trzęsący się dziadyga, a Kula wyrecytowawszy jemu w uszko swój ulubiony wierszyk:

"Edwardzie Ż., jesteś aresztowany za szerzenie rozpusty i zgorszenia względem oglądania pornosów poprzez Kobaltowe Okienka, zatruwając dusze ludzkie, a wiodąc je ku zatraceniu. Masz prawo zachować milczenie, albowiem wszystko co powiesz, może być wykorzystane przeciwko tobie przed sądem."

i dodała od siebie, z właściwym jej pięknym uśmiechem, szepcząc jemu prosto do ucha głosem słodkim: "Także przed Sądem Ostatecznym".

Edward, trzęsąc się jak osika, nic tak czy owak nie mógł by już wybełkotać, bo zanim zemdlał, zobaczył, jak Kula zgrabnym ruchem odpina pałkę przy pasku przypiętą, zwaną knyplem i podnosi ową pałką z łóżka poduszkę, pod którą znajdowały się przerobione Photoshopem, lubieżne i wyuzdane zdjęcia znanej blogerki, specjalistki od najnowszej techniki pisma, zwanej AI i jego zastosowania w praktyce.

"Vanitas vanitatum et omnia vanitas..." mruknęła pod nosem zniesmaczona tym widokiem Kula, ale ponieważ zauważyła, że jej internetowy wielbiciel napisał do niej czułe słowa, uśmiechnęła się i zwykłym dla niej tonem entuzjastycznym wrzasnęła do chłopaków:

"Wynieść aresztanta! Do wozu i na komisariat! A potem Fajrant!"



Opisana historia jest oparta na faktach. Jedynie niektóre szczegóły zostały zmienione, aby chronić dobro świadków.

)* znaczenie nazwy miejscowości dla niemieckojęzycznych osób jest oczywiste i każdy rozumie, że tam lepiej nie wylądować przypadkowo. Kto nie zna niemieckiego, niech szuka w translatorach.

 I tralalala.

;-)))


Zobacz galerię zdjęć:

Biała jak śnieg, rumiana jak krew i o włosach czarnych jak heban, Upiorno Frelka z Hajduk Wielkich. Otoczona Aurą turkusową, z dodatkiem kolorów indygo, soczystej zieleni i słońca w letnie południe. Posiadam doskonałe połączenie z Wyższym Wymiarem, a informacje stamtąd otrzymywane pomagają mi kreować życie szczęśliwości pełne. Mistrzowska Jedenastka Numerologiczna, urodzona w znaku błyskotliwych Bliźniąt, obdarzona ponadprzeciętną umysłowością i ostrym jak brzytwa językiem, nieprzewidywalna i zmienna. Zakochana najpierw zdrowo we własnej swej osobie, choć miłość do Bliźniego jest we mnie bardzo wielka. Lubię bowiem, oczami chabrowemi hipnozę uskuteczniać, a trzecim okiem zaglądać wtenczas w duszę delikwenta i radością ową duszę napełniać, gdy w niej radości jest deficyt. Jednakowoż, gdy sytuacja tego wymaga, bez żadnego wahania potrafię się także samo zmienić w zołzowatą jędzę, albowiem stawiam jasne granice w tak zwanych stosunkach międzyczłowieczych, gdy się rzecz rozchodząc o energetyczny wampiryzm. Na koniec, pragnę jeszcze dodać, że choć jestem mądra i piękna, to skromność jest moją główną zaletą. ;-) "Dlaczego mężczyźni nie przepadają za inteligentnymi i atrakcyjnymi kobietami? - Ponieważ zjawiska paranormalne wywołują niepokój..."  ;-))) https://ujarani.com/39447 https://youtu.be/KWZGAExj-es kobietakula@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Polityka