Taki wpis popełnił nasz gospodarz http://jankepost.salon24.pl/143030,postsolidarnosciowa-oligarchia a ja mam kłopot. Problem polega na tym, że znaki przestankowe w tym wpisie sią prawdziwe ale reszta... no nie do końca jest prawdziwa. I co mam zrobić? Nie można być tak nieuprzejmym by pozwolić gospodarzowi na wystawianie się na śmiech gawiedzi. Pan Janke nie życzy sobie mnie na swym blogu a ja to pragnienie szanuję, więc może tutaj. Zacytuję kilka zdań i napiszę, co w nich jest manipulacją.
"Na naszych oczach powstała nowa, tym razem postsolidarnościowa, oligarchia. O losach państwa decydują dziś małe, bardzo wąskie grupki partyjnych liderów."
Otóż - definicja oligarchii jest inna i nie podejrzewam redaktora Jankego o jej nieznajomość, ma jak każdy dostęp do netu i bibliotek. Oligarchia to rządy, które cechują się przywłaszczeniem suwerennej roli w państwie przez małą grupę np. wyodrębnioną ze starszyzny rodowej lub elit majątkowych. Tak piszą słowniki http://pl.wikipedia.org/wiki/Oligarchia
Ani Tusk ani Kaczyński nie są elitą plemienną ani majątkową. Można dyskutować jak wielka jest ich władza ale ciągle jest to władza w partiach a nie w państwie. A jak długo rządzą partie, które podlegają demokratycznemu wyborowi, system politolog nazwie demokracją. Polskim problemem jest to, że demokratyczne partie mają mniej do powiedzenia niż (właśnie!) oligarchia medialna ale to inny temat, który pewnie poruszymy.
"Odsunięto od władzy tych, którzy kompletnie nie widzieli granic między prywatną firmą a instytucją państwową. Odsunięto ekipy wspierające sieci nieformalnych układów między rozmaitymi grupami, mającymi dostęp do władzy, informacji i podejmowanych decyzji."
Czy na pewno? Czy afery sopocka, Misiaka, hazardowa, stoczniowa i podsłuchowa temu odważnemu twierdzeniu nie zaprzeczają wprost?
"Czy rząd Prawa i Sprawiedliwości, a teraz rząd Platformy Obywatelskiej mogą pochwalić się rozwiązaniem chociażby jednego, ważnego problemu?"
Domyślam się, że pytanie było retoryczne ale odpowiem. I owszem. Stworzenie prawie dwu milionów miejsc pracy, obniżenie państwowych danin na horendalną kwotę 18 mld zł, wzrost gospodarczy powyżej 6%, obniżenie deficytu budżetowego, obniżenie relacji długu państwa do PKB to są rozwiązania ważnych problemów. Niestety, rząd PO nie ma z nimi nic wspólnego. Że co, że same się zrobiły i zasługi PiSu nie ma? To po co jakiekolwiek rządy? Przecież wszystko robi się samo. Ale jeśli jednemu robi się samo a innemu nie, to lepiej wybrać tego, któremu się robi, czyż nie? A przynajmniej - odróżniać jednych od drugich.
Osobom bardziej zaiteresowanym faktami niż stanem emocjonalnym czołowych polskich dziennikarzy polecam inny blog a zwłaszcza książkę autora http://bukczerwony.salon24.pl/ Tam bardziej lub mniej udane wysiłki właśnie modernizacyjne rządu PiS opisane są detalicznie.
We wpisie redaktora Jankego widać uporczywy zamysł uproszczenia rzeczywistości - W ANI JEDNYM ZDANIU, w ani jednym akapicie nie pisze o PO i PiS jako odrębnych bytach. A są to partie bardzo różne, pozostające w ostrym konflikcie, które nigdy poza przełomem lat 2001/2002 ze sobą nie współpracowały, które nigdy nie stworzyły sojuszu rządowego. Każde uproszczenie ponad granicę rozsądku jest zamazaniem a każde zamazanie jest kłamstwem, panie redaktorze. A to minimum by te partie odróżnić chyba się im należy, prawda? Ja też bym nie chciał by we wszystkich wypowiedziach łączono mnie np. z Igorem Jankem. Jesteśmy różnymi bytami - tak samo jak PO i PiS. Musimy zmierzyć się z tą prawdą - POPiS nigdy nie istniał, bo istnieć nie mógł.
Moim zadaniem jest przetapianie nieudanych bytów w guziki. Teraz zostałem wysłany z misją rozpoznawczą do Doliny Nicości niegdyś zwanej Polską
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka