Religia wiodąca gwarantuje Polakom coraz więcej dni wolnych. Na Trzech Króli w kraju się działo. Więc roboczy wtorek zachwyca poranną prasówką.
Wybudzone po poniedziałkowym letargu internetowe portale pięknie zastąpiły wczoraj relacje mediów elektronicznych. I tak dowiedziałem się, że świętowanie 6ego stycznia z niezbędnym dniem wolnym to wypadkowa polskiej zazdrości katolickich pochodów w Hiszpanii i Włoszech. Teraz możemy czuć się już równowartościowymi poddanymi Watykanu, a rozmachem inscenizacji z finalnym zapisem na drzwiach KMB szybko mistrzostwu dorównamy. Mniej w temacie było w stacjach diecezjalnych, a więcej entuzjastycznych relacji w mediach publicznych. Ale może nie w tych godzinach radio w aucie włączałem. Stacje komercyjne grzały cały dzień muzykę do tańca oraz krajowe songi raperów, czyli zachętę do ćpania, chlania, sodomii homo i hetero. To się nazywa kraj tolerancji i Konstytucji 3 Maja.
Dziś wstałem świtem tą mocą światłości piotrowej podbudowany i pierwsze czołówki internetowej pralni mózgów mnie nie rozczarowały. Prezydent Ukrainy ogłasza same dobre wieści z frontów oraz zapowiada znakomite plany swojego wsparcia dla wolnego świata oraz zrujnowanej gospodarki Unii. Może nawet Stany Zjednoczone ma na myśli. Nasza prasa alarmuje, że koniec wojny w Donbasie to klęska rynku pracy, bo Ukraińcy wrócą do domu. Z tego mój niecelny zapewne wniosek, że w RP nadal przeważa dziewiętnastowieczna gospodarka ekstensywna, czyli łopata zamiast technologii XXI wieku. Idąc tą ścieżką mięśnie z Kijowa mają zastąpić filipińczyków - czytam w niemal miesiączkowym napięciu - ale stopuje ich przyjazd afera wizowa. Co prawda kontrole w placówkach MSZ korupcji nie wykazały, ale dla zasady odwołano kilku dyplomatów. Też mojego kumpla z czasów punkowych lat 70ych, który niechcący na Jarkacza w karierze postawił. Kierował się chyba solidarnie imieniem. Teraz w kraju czeka na powrót swojej władzy.
Tymczasem polscy komentatorzy polityki, cały ranek miałem tą nadzieję, pouczają cywilizacje od Australii do słowackich Tatr jak unikać błędów, które w Warszawie tak źle odbierają. W klimat treści narodu wybranego jeden z portali zgrabnie przemycił publikację o szoku Polki od kilku lat mieszkającej w Czechach, która poszła tam w 3Króli na basen. W szatniach nie było przebieralni, a wszyscy szwendali się na golasa. Czyli dopiero dotarło dlaczego święty Wojciech ewakuował się z pogańskiej Pragi znajdując ostateczne ukojenie cierpiętnictwem w Truso. Zatem ostatnie, niedzielne egzorcyzmy z ambony Episkopatu- czytam wtorkowe nagłówki coraz bardziej rozgorączkowany- w sprawie religii w szkołach poddają w wątpliwość sens wojciechowej siermięgi skoro naród tak wybrany czerpie teraz z czeskiej nagości ateizm, egoizm i homoseksualizm LGBT nazywany. Bądźmy sprawiedliwi. Najważniejsze, że po dniu wolnym Polacy jakoś dotarli do pracy. Dołączam do reszty całkowicie ubrany.
Specyfika polskich mediów nacechowana jest zajmowaniem się wszystkim co błache, cudze i nieistotne. Trzeba jednak odwagi, żeby codzienność najpierw dojrzeć, a potem się jej przeciwstawić. Jeśli polskie świętowanie w Trzech Króli jest efektem kompleksów, to nagłaśnianie propagandy encyklicznych wrogów głupotą. Z wrażenia po takiej porannej lekturze mogą człowieka przechodzić siarczyste, byleby nie piekielne ciary.
Wieloletni dziennikarz śledczy, zawodnik i trener pływania oraz triathlonu / od 1997/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo