krzysztof mielewczyk krzysztof mielewczyk
122
BLOG

SMAK UKRAIŃSKIEJ WIGILII

krzysztof mielewczyk krzysztof mielewczyk Społeczeństwo Obserwuj notkę 12
Protest wobec sztandarów UPA na darowanych Ukraińcom naszych wozach bojowych oddał realność współczesnych relacji między narodami. Im sąsiad bardziej agresywny tym bardziej jaśnieje polski duch strachu i braku solidarności. Na co ojczyzna Żeleńskiego słusznie w swej bezczelności liczy.

Transportery ,,Rosomak,, w barwach owianych ponurą legendą rzezi wołyńskiej banderowców dumnie snujących się po wojennym zadupiu naszej siostry Ukrainy, jak rzekł mawiać Jarosław Kaczyński, nie spodobały się ministrowi obrony Władysławowi Kosiniak-Kamyszowi. Oburzony 24 godziny temu zażądał od strony ukraińskiej wyjaśnień. W odpowiedzi nasi odwieczni przyjaciele z centralą w Kijowie upublicznili wypowiedż oficera 12ej Brygady Azowskiej Uniwersyteckiej, niejakiego Romana Ponomarienko. Ten stwierdził, że postawa Kamysza to klasyczne zachowanie Polaków, którzy od zawsze żerują na najlepszych synach i córach Ukrainy, ich światowym dorobku, pracy i nawet osiągnięć intelelektualnych wyżyn. Oficer Ponomarienko wykrzesał jeszcze z siebie, zapewne w krótkim frontowym antrakcie od boju, kilka innych uwag wobec Polaków w ogóle. I nie wyczytałem tam nic, co świadczyłoby, że to Kaczyńskiego brat, ojciec, matka czy  siostra. W świetle tych mało budujących nas słów oceniam, że prezes PIS został pełnym sierotą.

Incydent ten jest wypadkową historycznego stereotypu, którego nigdy nie unikniemy. Wbijanie w polskie łby mocarstwowych opowieści budowanych wspólnie z równie beztlenowymi krajami dawnego Związku Radzieckiego to propagandowe rozwolnienie charakterystyczne w kraju nad Wisłą od jakiegoś tysiąca lat. 10 lat mija od moich doświadczeń z tą nacją i ze spokojnym sumieniem mogę stwierdzić, że w przeciwieństwie do kilku młodszych kolegów, fascynatów tanich wycieczek na nocny Kijów, w tamtym kierunku mnie nie wygina. Młodzież wybawiła się za nieduże pieniądze w burdelach, znarkomanionych dyskotekach zadowolona, że nie wróciła z syfem. Za to syfilis przyjechał do nas. Jeśli w Polsce za mało było niezmąconej prawem patologii to teraz przybrała międzynarodowy charakter. Ktoś powie, że tak tutaj od dawna. A ja twierdzę, że szambo dopiero się wyleje. Na razie odchodami ukraińskich fekaliów jest zapełniane. Ale nie oficer Ponomarienko pierwszy wsadził w muszlę klozetową godność przedstawiciela polskiego rządu. Tydzień temu prezydent Ukrainy ustami pewnej damy we Lwowie naubliżał premierowi. Donald Tusk nie miał odwagi, o czym pisałem, jednoznacznie zareagować na jawną próbę lekceważenia narodowej martyrologii, jaką jest rzeź wołyńska. Nie należało się więc spodziewać, że wesprze teraz ministra obrony, bo dziś jest koalicja, a jutro jej nie ma. Tusk może jednak by się zastanowił. Z ukraińskich interesów Platformy Obywatelskiej epoki zegarków przepięknej urody Sławomira Nowaka chyba niewiele zostało. Nie mam na myśli zniszczeń wojennych. Są efektem historycznych uwarunkowań mocarstwowej Rosji, jakby ktoś nie wiedział. Jako Związek Radziecki pompowali niczym Niemcy na Śląsku w wielki przemysł. Dziś przyszli odebrać co swoje i dla myślącego świata jest to oczywiste. W ramach Brukseli czy innego ONZ zawsze można pogadać, jak to globalnie się kręci. Niemniej mamy jak w banku, że na polski rynek trafi prawda tak przefiltrowana, żeby naród bezgranicznie uwierzył, że Ukraina dzieli się z nami wigilijnym opłatkiem. Oficer Ponomarienko w imieniu swojej ojczyzny przypomniał jednakże, że obraz Bożego Narodzenia w ogniu rzezi wołyńskiej cały czas jest aktualny.


Wieloletni dziennikarz śledczy, zawodnik i trener pływania oraz triathlonu / od 1997/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo