Pod hasłem ,,OBYWATELSKI,, polityczne formacje wiodące wskazały popieranych w wyborach prezydenckich kandydatów. Wykreowane komunizmem określenie przyżywa renesans. Podobnie jak układy, które stoją za każdym uczestnikiem tego wyścigu.
Okadzony przez PIS, jako wyłoniony przez oddolne ruchy obywatelskie wybitny kandydat, pan Karol Nawrocki nosi od dziś dodatkową zaletę. Jeśli w trakcie jeszcze przedkampanii - teoretycznie wybory inny płomienny kandydat może wyznaczyć ekstremalnie na przełom sierpnia/września- Nawrocki zaliczy totalny nokaut swoją mniej oficjalną przeszłością odkładaną tkanką głęboką, to tak by bolesny ucisk nie rozchodził się po dół kulszowy prezesa Kaczyńskiego. Obywatelski wtedy trafi w ręce kręgarza o cechach kata. Zasmakuje uroków kazamatow polityki.
Zarzuty o kontakty z półświatkiem mniemam, że ekskluzywnie się rozwiną. Ten kolejny historyk- czyli nic konkretnego - z ogrodu kwiatów PISu, rozprawkę doktorską popełnił w temacie uciskanych generałem Kiszczakiem w województwie elbląskim. Nie wiem za co można gnębić przesiedleńców zza Buga kochających system z własnej woli. Też mając Syberię do wyboru oddałbym siebie w całości na potrzeby tworzenia nowego, lepszego za przeproszeniem domu. W tamtych czasach region był oczkiem w głowie najbliższych krwią genseka Staszka Kani, który też za kołnierz przecież nie wylewał. Generalnie Pomorze, Kaszuby i Prusy Wschodnie to gleba, którą trzeba było odjałowić. Jak każdy proces skuteczny musiał potrwać, ale w nagrodę Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskie jeśli pamiętam stan wojenny nie pozamykał. Wierzę, że namaszczony prezesem młody pan Karol otwarcie i dosadnie z realiów owych dla nauki czerpał. Ograniczony finansami chłonny ten umysł na jej pogłębianie wykazuje śmiałość i kreatywność zaciągając ,,na bramkę ,, sopockiego Grand Hotelu. Ćwicząc przy tym z zapałem sportowe dyscypliny znane z nokautu. Wypychając cv kandydata media upubliczniły kilka fotografii. I tu się zatrzymam dając miejsce nie takim jak ja tuzom śledczego dziennikarstwa. Jeśli czytelnik sięgnie po mój wcześniejszy felieton, pozna godne nazwisko pana Karola popychacza. Ów niezwykle rozpoznawalny w przestrzeni publicznej wykreował swego czasu inną postać medialną bliską tygodnika ,,Wprost,,, , który jakby teraz zamilkł. Pamiętamy, ile huku było w telewizyjnym obrazku o handlu kobietami w sopockiej ,,Zatoce Sztuki,,? To dosłownie za drzwiami wspomnianego Grandu. Szef kampanii wyborczej pana Karola jawi się więc niemal naturalnie. Musi wyjść jednak z nieznanej w światowym dziennikarstwie śledczym taktyki powoływania się na jakieś kieliszkowe rozmowy i wydzwaniania po nocach po uczestnikach biesiady. Wklejanie takiego bełkotu w coś pod nazwą ,,reportaż,, o autorze za dobrze nie świadczy. Podobnie jak inne telewizyjne sensacje, dwóch braci o kościelnej pedofilii na bazie przykładów wiekowo umarłych. Rozumiem reportaż wcieleniowy z finałem przy święceniach kapłańskich. A tak znowu w poniewczasie naród usłyszy, że w Namiestnikowskim rządzi kobieta. W tym kraju na szczęście wszyscy wszystko wiedzą. Tylko potem dla dziejowej zasady nie należy unikać zdziwienia.
Świadomy zabieg PIS z ujawnionym dziś o zmroku obywatelskim kandydatem ma swe kolejne pozytywistyczne oblicze. Nacechowane dbałością o skrojony o 75 mln zł przez PKW budżet partii. Żeby nie biegać teraz po łazienkowskim czy innym parku z łopatami postawiono jak widać na młodego i prężnego yappis czy skinhippis, który finansowo bywa całkiem zaradny. Teczki IPN też mają swoją wartość, chociaż tu przywykłym do kolaboracji Polakom raczej bym nie ubliżał. Co można wycisnąć z tego na kontrkandydatów?
Patrzę na listę i ręce opadają. Na najbardziej rozpoznawalne stanowisko w jakim by nie było kraju same siusiumajtki. Namaszczony wczoraj też obywatelsko prezydent Warszawy w zasadzie to samo. Spojrzysz w przeszłość i genealogiczne drzewo to serce raduje, że chociaż otrzaskał się płynnie z językami. Mając doświadczenie ze stołecznymi odchodami i dobre relacje z publicystkami o podbitych oczach nie będzie szczędził wątpliwych wonności na konkurentów. Może to być jednak opacznie odebrane. Kilkanaście dni temu w audycji edukacyjnej poprawnej polszczyzny PRI usłyszałem, że wulgaryzmy i ich pochodna to oznaka pogłębionego zaufania i dopuszczenia do intymnej strefy komfortu. Gdyby kandydował ponownie Robert Biedroń, małżeństwo niechybnie bym tu prorokował. Ale kto wie, bo lewica twierdzi, że wystawi do walki kobietę. Na razie nie kandyduje, podobnie jak inny niezależny w walce o ,,wolność dla dupy,, dobrze wkomponowany w polityczny horyzont mężczyzna z przydawkami w idealnej konwencji z funkcją prezydenta.
Może imię Roman takim biegłym historykom jak pan Karol Nawrocki niezbyt się kojarzy, bo Dmowski ideowo lokowany był blisko holocaustu. Ale już Kłosowski aktor zyskał wieloletnią przychylność społeczną swoimi kreacjami, i nawet wchodzenie szefom w szparę pośladkową do niego pasowało. A Wilhelmi tym bardziej. Skrosowanie tych postaci w połączeniu z prawniczym zawodem, postawną sylwetką, niepoprawnym kobieciarzem oraz potomkiem indywidualności walecznych choć uległych rodzi nam kandydata wręcz idealnego. Giertych Roman wystawić i wykiwać potrafi każdego. Czyli skuteczny. Adwokacka profesja zwalnia z operowania prawdą absolutną, więc nawet przysięgę składaną przed Zgromadzeniem ma szansę z tejże racji podobnie traktować. Jak ma ulec którejś grupie nacisku to za konkretne bonusy. Innych zlewa, więc nikt mu nie wciśnie bubla ustawowego, jak dętym fachowcom od ścieków czy pięściarskich uników. To wymarzony mąż stanu, twórczo widzę go w abordażu z chwytem bosaka. Wszystkie służby go za ową dezynwolturę kochają i jestem pewien, że powagą swej monumentalnej postury szybciej wygasi konflikt Putina, niż dwóch Trumpów, a nawet jeden Obama. I nie pcha się na świecznik, no nie pcha. Po prostu Roman. Nasz nienazwany Roman.
Wieloletni dziennikarz śledczy, zawodnik i trener pływania oraz triathlonu / od 1997/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka
