Poszukiwany przez media rosyjski prezydent odnalazł się telewizyjnym wystąpieniem. Użycie przez Ukrainę amerykańskiej i brytyjskiej rażącej jego terytorium broni uznał za przyzwolenie do ataku państw NATO. Stany Zjednoczone oskarżył o naruszenie równowagi bezpieczeństwa w świecie.
Minęło tysiąc dni od ukraińsko-rosyjskiej wojny, które zbiegły się z wyborami w USA. Naród zdemolował rządzących dotąd demokratów radując serca powrotem do Białego Domu konserwatywnego seksoholika. Wzburzenie z tego powodu nad Wisłą połączone z krytyką i pouczaniem tak nieudacznej cywilizacji – jednogłośnym zdaniem wszystkich sił politycznych i medialnych ojczyzny Jana Pawła II – targnęło niewątpliwie sumieniami murzynów nad Missisipi, gangsterów z Bronxu, prostytutek w Hollywood, a już po pięty chrześcijan, Żydów i muzułmanów wszystkich toczących się tam wyznań. Wystąpienie papieża Franciszka w Europie na okoliczność ponurej tysięcznicy też nie uszło krytyki polskiej świetlanej demokracji. Nasz naród jak żaden inny gotowy jest przelać krew za słuszność każdej idei, którą globalne cwaniactwo z łatwością od wieków tu wciska. W takim układzie miejsca na rozsądek, obiektywizm, sprawiedliwość i kilka innych oznak charakterystycznych dla państw rozwiniętej demokracji trudno będzie od Bałtyku do Tatr znależć przez kolejne kilkaset lat. Pijana dzicz połączona z melancholią jest nieodłącznym dodatkiem do herbowego orzełka od zawsze, a oczekiwana w tym czasie przez społeczeństwo normalność kisi się w beczce kapusty na zakąskę pod wszelkie święta i dni wolne od pracy.
Wracając do krwawego Putina, jego konkurent na wojennej szachownicy Zeleński w tym czasie puścił kolejny propagandowy balon zwany tajnym planem Moskwy podziału Ukrainy. Przeciek z Kremla był tu możliwy, jeśli skonstruował go Wołodimir, ale ten w Kijowie. Wartość tego za przeproszeniem bąka ogranicza zapach do tak chłonnych umysłów jak Polacy. Może ktoś jeszcze w ramach postalinowskiej konstrukcji.Im bliżej jednak Brukseli, tym jego stężenie ma coraz bardziej neutralny charakter. Krzątam się zawodowo po Europie Zachodniej, walizek po ostatnim wyjeździe jeszcze nie rozpakowałem i nie odnotowałem większych oznak zainteresowania i paniki powodowanej konfliktem nad Dnieprem. Bogaty stary kontynent nieodmiennie zrobi wszystko dla świętego spokoju kosztem słowiańskocerkiewnych lub bałkańskich narodów. Takie ich prawo i kupić mogą wszystko. Prawie. Putina NIE.
Nawet fermentujący Radosław Sikorski ma blade pojęcie o korzeniach tej wojny. Polska kasta rządzących od prawa do lewa ma zgodę jedynie toczyć propagandę taką, jaką chlebodawca każe. Kiedy słucham tego kwiecistego kandydata w miejsce męża Agaty, to przypomina mi się fragment polskiej historii wokół 1939 oraz znakomity serial ,,Kariera Nikodema Dyzmy,,. I nie skupiałbym się tylko na tym jednym nazwisku. W teatrze kukiełek widownia co innego widzi, a kto inny pociąga za sznurki. Najzabawniejsze, że w tym dobrze realizowanym scenariuszu mordobicia obojga narodów, kraj bez chętnych do jego obrony żąda od sąsiedniego, żeby za niego walczył. Dotąd tylko Watykan był taki zaradny. Zastanawiąjaca w tym jest taneczna postawa polskich elit rządzących, które dokonują wręcz cyrkowych figur, by uniknąć o sobie prawdy.
Jeśli dziś Putin oskarża USA o demontaż globalnej równowagi, to jego myśl raczej sięga epoki zgładzenia Kadafiego z Libii oraz kilku innych przyjaznych Moskwie osobników. Ostatni numer Joe Bidena wyrażający zgodę na użycie przez Ukrainę systemów ofensywnych dalekiego zasięgu jeśli nie już, to za chwilę będzie odbierany jako zemstę jego establishmentu na pożegnanie z władzą. Jego zmiennik dostał potężny argument, żeby tak jak zaplanował z Rosją się ułożyć. Unia dostanie klapsa, a Polskę znowu wszyscy boleśnie wy….ją.
Wieloletni dziennikarz śledczy, zawodnik i trener pływania oraz triathlonu / od 1997/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka