Po 22 latach rządów dziś Jacek Majchrowski oddał prezydenturę w Krakowie posłowi Platformy Obywatelskiej zamykając rozdział władzy postlewicy. Symbolem tej epoki są resztki świetności miasta, pokraczne inwestycje i wszechobecna szarzyzna.
Przekazanie insygniów i koronację Aleksandra Miszalskiego widziałbym na dachu górującego nad miastem niemal jak Wawel hotelu ,, Forum,, nad Wisłą, symbolu luksusu i potęgi komuny. Za kadencji Majchrowskiego cudownymi zrządzeniami losu ta betonowa konstrukcja nadal kojarząca widokiem z czymś monumentalnie niedostępnym dla przeciętnego Polaka została doprowadzona do stanu surowego, choć nie otwartego. Obiekt jak Pentagon, tylko z oknami w ciemności tkwi na rozdrożu rzeki z odnogami z panoramą godną oczu królów i kardynałów. To bajeczna lokata kapitału dla ekipy, która jedyna w okresie przełomu miała prawo hotel kupić. Profesor Majchrowski będzie teraz miał czas na pisanie autobiografii, gdzie przy odrobinie szczerości zapozna odbiorcę z niuansami swojej kariery.
Jak wyczytałem w Internecie to jak pieśniarz Kiepura i sekretarz Gierek chłopak z Sosnowca. W latach świetności tego drugiego, który nie musiał rozpoznawać talentów pierwszego, Ale wystarczy, że ujawnił Jacka Majchrowskiego. Ten niewątpliwie zdolny dla systemu motor napędu socjalistycznej nauki bez odrazy wstąpił w szeregi Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Organ naczelny słusznie dostrzegł w towarzyszu Majchrowskim potencjał na wzmocnienie upadające duchem i wiarą środowisko akademickie Krakowa. I dołączył do śląsko-zagłębiowego desantu otwartych umysłów leninowskiej idei na konserwatywną kruchtę Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz kilku innych rozpoznawalnych swą mocą i tradycją uczelni. Jako oczywistość układanki generałów z całym dobrodziejstwem stanu wojennego należy przyjąć odrazę z jaką późniejszy profesor-prezydent potraktował mroczne dokonania systemu i podarcie symboliczne legitymacji PZPR. Tak charakterystyczny ruch w wykonaniu wybrańców mateczki partii zwanych ,,poziomkami,, pozwalał widzieć się w perspektywie w pierwszych szeregach synów narodu, co też pan Jacek Majchrowski z godnością nie tylko do wiadomości przyjął. Lider tego zjawiska Aleksander Kwaśniewski, który z kolei obrony pracy magisterskiej nie doczekał, w zamian z ,,poziomek,, utoczył ,,ordynacką,,, . Jak niektórzy jeszcze pamiętają – formacja starych komunistów w iście otoczce wolnomularzy rządziła Polską przełomu lat dwutysięcznych i dziewięćdziesiątych. To okres nad wyraz bogaty w neoliberalny rozkwit prywatyzacji, czyli upadek pół wieku budowanej gospodarki. Symbolem tegoż stał się Leszek Balcerowicz - absolwent słynnej ,,werblanówki,, - wyższej szkoły ekonomii politycznej socjalizmu. Gdy krzyżem waleczny Aleksander Kwaśniewski opuścił Belweder formacja różnie miksowana potrzebami dopłynęła Wisłą między innymi do granic Krakowa. Były wybory i przeszczep się udał. Na zgliszczach nieudanych poprzedników z klucza wolności i solidarności PRL pięknie błysnął we wspomnieniach gołego narodu. Cierpliwy zatem kamień ugotuje. A jeszcze było z kogo i z czego. Przecież profesor w czasach młodości to nie jedyny na Małopolskę ,,spadochroniarz,, .z chmur polskich zawirowań i przemian.
Mówiąc Majchrowski jawi się obraz dojazdu do stolicy regionu zawsze remontowaną autostradą A4. Jak płatna to są pieniądze na modernizacje, których nigdy nie za mało. Opłata samochodowa rozciąga się konsekwentnie na całe miasto, a projekt zamknięcia centrum dla aut starszych brzmi doprawdy ambitnie. Starość zostanie w domach seniora, a młodość na bogactwo oferty nauki, kultury i turystyki będzie nieopodatkowane zaskórniaki wydawała. I na mecze dwóch tutejszych drużyn, które jak grają to całe miasto zablokowane słyszy. Trzeba pokochać tutejszą piłkę, bo to pieniądze i na stadion miejski. A więc pensje urzędnicze i inicjatywy obywatelskie. Te profesor wspierał sercem, uczynkiem i doświadczeniem. Sztandarowy od kilkunastu miesięcy obiekt na pozostałościach kamieniołomu ,,Zakrzówek,, - park z basenami odkrytymi i ulanym z wód wszelakich kąpieliskiem jest tu perłą w koronie odwiedzaną najchętniej przez naszych braci ukraińskich w bolesnym oddaleniu przed poborem do wojska. Niezmiennie nie mogę uwierzyć w treści tablic na miejscu tej inwestycji. Rozpadające się po niezbyt srogiej zimie baseny, kilometrowe trotuary z desek, ścieżki wątle usypane z kamienno-szlakowego gruzu oraz zabezpieczenie siatką zwisów skalnych, z których kilkunastu metrów wysokości samobójcy tylko skaczą miało kosztować 60 milionów złotych? Nawet na dziesiątą część tego nie wygląda. Zarośnięte kilkanaście hektarów samosiejkami śmietnisko na każdym metrze kwadratowych resztek okołokościuszkowskich umocnień jest nazywane parkiem. Ponieważ nie ma tu toalet i oszczędnie z koszami, to pomosty kąpieliska cuchną uryną. A siada tam jednorazowo kilka tysięcy osób. Trwale prezentują się jedynie bramki opłat , nieużytkowe jednak. Wieść niesie, że obywatelskie inicjatywy nie mogą być za pieniądze wykorzystywane. Naród jednak czeka i wierzy. Byłaby to w Krakowie jedyna chyba bezpłatna atrakcja o takim charakterze. Dla bardziej aktywnych pozostałe i w pigułce są ciasne jak slimy na sumo bojownika.
Kraków i okolice żadnym przemysłem już dawno nie stoją, więc świat usług też szarpie się wychodząc na niesumiennego podatnika. O turystyce tutejszej już kiedyś pisałem. W dwa dni ogarniesz historię chodząc nawet tyłem. Miejscem bardziej kulowym jest żydowski Kazimierz, malownicza dzielnica u stóp Wawelu. Od kogoś królowie musieli przecież kasę pożyczać. Nieruchomości w tym mieście, które czekają dawnych właścicieli jest szczególnie w śródmieściu znacznie więcej. Hitlerowcy wiedzieli, gdzie ulokować centrum zagłady dzieci Syjonu. Teraz nierzadko straszące odtrąceniem ponure, resztkami piekne kamienice czekają na zwrot prawowitym właścicielom lub Fundacji zapowiadanej w USA kilka lat temu. Kraków to miasto totalnych korków, a szumnie nazywana ,,zakopianka,, to drogowy żart w 21ym wieku. Nawet jak niechcący ktoś ją ukończy.
Poza niezniszczoną II wojną światową substancją centrum miasta dalej mamy już tylko dzieło architektonicznego przypadku. Najwyższa ocena komunikacji miejskiej upada niezwłocznie po zetknięciu się z pierwszym lepszym miastem metropolitalnym u Czechów. A Pragi w całej okazałości wbiłaby świat Jacka Majchrowskiego w bezkres kompleksów. Najdłuższa w Europie 20kilometrowa sieć 6opasmowych tuneli komunikacyjnych budowana w skale dokładnie tyle lat ile rządził w Krakowie profesor. Kompleks olimpijskich basenów otwartych i krytych ,,Podoli,, w bliźniaczych dla Zakrzówka kamieniołomach nad Wełtawą nie jest żadną sensacją, a obiad w sportowej jadłodajni zjesz tam syty za 25 złotych. Wejściówka na kilka godzin mniej więcej drugie tyle. Kraków ma za to Aquapark dla ubogich. Kompleks olimpijski udało się zaorać w całkiem ładnym miejscu.
Jest w tym mieście jednak siła, której lud tutejszy ostatecznie nie docenił. Odrzucił kandydata Łukasza Gibałę z rodziny ulepionej wręcz na kontynuatorów tych owocnych rządów. Kraków wybrał posła Aleksandra Miszalskiego, który wygrał jak ogłoszono różnicą 5u tysięcy głosów, najpewniej lokalnych piłkarskich kibiców. Nazwisko Gibała to hurtownie alkoholi i gymkluby. Trzeba naprawdę footboalu nie lubić, żeby w kampanii nie rozdać za friko tych paru flaszek przed meczem. I wpuścić czasem kiboli na siłkę, żeby sobie dla kurażu poćwiczyli. Trzy razy o fotel profesora w wyborach radny Łukasz startował i nic z marketingu politycznego się nie nauczył. Uczeń do d..., czy nauczyciel spowolniał.
Aleksander Miszalski okazał się szybszy. Człowiek Donalda Tuska, dotąd mało rozpoznawalny w kilkanaście tygodni dojrzał jak góralskie oscypki. I padł ostatni godnej w swej starości bastion neokomunizmu jak mumia Wlodzimierza Ilicza ususzony..
Wieloletni dziennikarz śledczy, zawodnik i trener pływania oraz triathlonu / od 1997/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo