Zwycięstwo posła Koalicji Obywatelskiej w stolicy Małopolski to stypa na salonach byłego już prezydenta Jacka Majchrowskiego, który nie startował. Przegrał jego człowiek i kontynuacja rządów neoPRLu.
Dla Łukasza Gibały to była trzecia z rzędu porażka o urząd włodarza miasta. Nabierał więc politycznych rumieńców jak przedszkolak po obiedzie, a gazetka ,,Kraków dla mieszkańców,, była i jest nawet po wyborach jego politycznym mottem. Zapowiadał wcześniej pożegnanie z działalnością publiczną w razie niepowodzenia. Ale teraz wykazuje chęć dalszego oddania posłudze obywatelskiej – jak sygnalizują lokalne media. Po tylu latach praktyki i niekończących zobowiązań w spadku po prostu nie mógł tego zrobić. Nowy prezydent, poseł Aleksander Miszalski będzie więc musiał mierzyć się przez kolejne 5 lat z radnym Gibałą, w istocie całym dotychczasowym krakowskim układem. Czy misterną siatką biznesowych zależności, jak kto woli.
Nie Jacek Majchrowski, a zaborcza ,,Ochrana,, co pogłębił rodak Feliks Dzierżyński wymyśliła nadal obowiązujące zasady władzy, kontroli i jej utrzymania. Kreowanie wydarzeń i postaci ostatecznie historycznych to klasyka rządzenia. Już emerytowany wójt mojej uroczej i bogatej podgdańskiej gminy – absolwent w czasach komuny Akademii Stosunków Międzynarodowych w Moskwie rządził w niej chyba z 30 lat i do niedawna. Wszyscy kontrkandydaci jedli mu z ręki kreowani jako opozycja, oczywiście niestety nieskuteczna. Wójt zawsze do wyborów miał ich cały wachlarz. Gdy abdykował 5 lat temu stolec zwyciężył jego ,,śpioch,, , którego właśnie zakończoną elekcję gmina długo jeszcze będzie spłacała. Oczywistość zjawisk realnych ma miejsce w ich korzeniach oraz zwykłej logicznej analizie faktów i informacji. W Krakowie było chyba 9 kandydatur i tylko jedna przez Jacka Majchrowskiego niechciana. Bo mu niekontrolowana. Każda inna była lokalnie może i rozpoznawalna, ale z klucza bez znaczenia. Bo bez pompowanego silnego społecznego zaplecza. A takie rodzina Gibałów lepiła na majchrowskich włościach od dawna.
Jeśli Łukasz Gibała dwukrotnie w ciągu ostatniego tygodnia kampanii podnosi temat swoich 250 milionów złotych długu u taty biznesmena, które zawsze może spłacić przekazując mu swoją zadłużoną firmę, to nawet ja, prosty i otwarty na wszelkie wartości chłopak zastanawiałem się, po co gość z tym wychodzi? Skoro nikogo to nie interesuje, albo przynajmniej ja o tym nie słyszę. Więc albo chciał wyprzedzić atak medialny konkurencji, albo temat siedzi mu cierniem w pupie. No, ale skoro z tatą rodzinnie przewalają takie pieniądze, to pytanie jak Gibałowie wiąże koniec z końcem. Słyszę, że niepokoje rozwiewa wieloletni biznes hurtowni alkoholi i sieć fitness klubów na mieście. Poległy as w rękawie pana Jacka brzmi mi w tym chaosie nadpobudliwie, emocjonalnie i niesamodzielnie. Skoro rządzi nim ojciec, skromny duch przeszłości zapewne w sekretariacie magistratu bliżej nieznany..I takiego miał wybrać zakochany w sobie lecz biedny małopolski elektorat?
Nie wiem, z czym i z kim kojarzyć sprzedaż w ostatnich dniach symbolu luksusów komuny w Krakowie – ruiny hotelu ,,Forum,, - przerobionego znakiem czasu na nocny kombinat rozrywki. Czyli zwijanie dochodowego interesu z nieograniczonymi możliwościami ? Odrzucam nie tylko z dobrej woli sylwetki, które mogą przy tym się niektórym kojarzyć. I Uchowaj Boże szepty ,,stare służby,,. Ale w Krakowie Majchrowskiego, tak jak Sopocie Karnowskiego nikt bez namaszczenia nie miał prawa błysnąć…kardynał Dziwisz może. A 250 milionów jak żonglerka piłeczek podrzucanych…może mamy tu do czynienia jakby ze studnią bez dna lub ofiarą na tacę bez granic. W każdym razie poseł Małgorzata Wasserman mimo wskazań tutejszego PIS stanowczo odrzuciła poparcie dla Łukasza Gibały w drugiej turze. Podała tym samym rękę KO i utarła wieloletnie dobre samopoczucie swoich ideowych kolegów. Dla nich jest w sam raz działacz ruchów RAZEM i kojarzonego z warszawską Rakowiecką kolejnego alkoholowego biznesmena Janusza Palikota. Ale nie każdy krakowski rajca musi od razu chwalić się fioletowym nosem. Na śp. Pawle Adamowiczu też w Gdańsku wszyscy się upaśli, więc wszelkie możliwe krzyżówki nie potrzebują krzyku.
Dokładnie 4 lutego w S24 popełniłem felieton ,, Małopolska sauna,, . Taki przelotny tekst z okazjonalnych spostrzeżeń poddających w wątpliwość sukcesy stolicy regionu. Każdy może do niego wrócić, podobno da się czytać. Więc wysłałem do obywatelskiego stowarzyszenia ,, Kraków dla mieszkańców,, z prośbą o komentarz lidera. Telefonicznie młody uprzejmy damski głos zakomunikował mi, że tekst kontestującemu radnemu, który firmuje środowisko, będzie dostarczony. A on sam w odpowiedzi na moją prośbę się zgłosi. I nic. Znaczy nie zabolało. Nazywał się Łukasz Gibała. ,, Będziemy rządzić wspólnie poprzez interaktywny Kraków,, - głosił jakoś tak za chwilę podczas kampanii wyborczej. Nie bardzo rozumiem. Ale patrone pogrzebał. Więc na dziś układ mamy w trumnie.
Wieloletni dziennikarz śledczy, zawodnik i trener pływania oraz triathlonu / od 1997/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka