Zwyczajowo o tej porze roku, przy okazji świąt majowych, miałem zwyczaj wstawiać historyczne grafiki „Solidarności” pokazujące, jak Związek w trudnych latach stanu wojennego świętował 1 Maja i 3 Maja (o 2 Maja w ogóle nie marząc). I zwyczajowo pisałem o tym, że może to jedyna okazja, by Polacy o różnych poglądach – lewicowych i prawicowych – wspólnie spojrzeli na różnorodną historię naszego kraju i wspólnie uznali wkład jednych i drugich w budowę wielkiej Polski (bez nacjonalistycznych konotacji, spokojnie).
Ale dziś nie będzie żadnego apelu o wspólne refleksje, żadnego nawoływania do jedności. Nie będzie żadnego pisania o kondycji polskości i jej różnych tradycjach politycznych.
Robiłem to przez wiele lat i więcej tego robić nie będę. To nie ma najmniejszego sensu. Rozchybotany okręt o nazwie „Polska” jest zakładnikiem załogi wzajemnie skłóconej, która podzielona na dwie grupy robi sobie wzajemnie na złość, co chwila zmieniając kurs – w zależności od tego, jaka grupa dorwie się do sterów – i oskarżając „tych drugich” o zdradę i sianie zamętu. Nawet polska bandera, łopocząca nad tym okrętem, jest już wyblakła, brudna i poszarpana.
Najwyraźniej Polacy nie chcą być jedno. Nie zależy nam na zasypywaniu wzajemnych podziałów. Polacy nie chcą / nie potrafią szukać jedności. Co chwila słyszę, że „ze zdrajcami nigdy nie znajdą wspólnego języka” lub „że tamtym nigdy nie podam ręki”.
Nie ma sensu przekonywać jednych i drugich, że głupio gadają, że są w błędzie, bo nigdy tego nie pojmą. Filozofia wojny totalnej wyklucza zrozumienie dla drugiej strony. Wszyscy uczestnicy tej wojny uznają zrozumienie za przejaw słabości i uległości.
Gdyby Polacy pragnęli jedności to momentalnie pojawiłaby się siła polityczna, która wciągnęłaby to na sztandar swojego programu. Gdyby Polacy aktywnie działali na rzecz jedności, to i PiS, i PO zaczęłyby „różnić się pięknie”. Nie ma zgody narodowej, nikt jej nie potrzebuje. Nie ma nikogo kto miałby być ewentualnym rozjemcą.
Emisariuszem zgody narodowej nie będzie żadna partia, nie jest to w ich interesie; nie będzie Kościół katolicki, głęboko zaangażowany w politykę. Nie będzie nim też – ku mojemu wielkiemu ubolewaniu – NSZZ „Solidarność”, który – mam nadzieję, że chwilowo – coraz mocniej rezygnuje z roli strażnika dziedzictwa Sierpnia’80. Idee Sierpnia jako spójnik narodowej jedności nadają się idealnie, ale „S” woli orientować się na jedną z partii.
Prezydent Polski już wiele razy stracił okazję do określenia swojej roli jako rozjemcy w naszych narodowych kłótniach. I tyle razy tę szansę porzucił. Widzę w nim tlące się skłonności do bycia peacemakerem, ale sam je w sobie dusi.
Skoro więc nie ma zgody na zgodę, to i ja będę siedział cicho…
Inne tematy w dziale Kultura