Zbigniew Hołdys w jednym z najnowszych „Newsweeków” biadoli, że coś, co jest możliwe w polityce amerykańskiej nie jest możliwe u nas. I przywołuje przykład Andrew Cuomo, gubernatora stanu Nowy Jork, który uczestniczył w manifestacji przeciwko ułatwieniom w dostępie do broni i wpuszczaniu uzbrojonych nauczycieli na teren szkół: „…ubrany w elegancki garnitur leży na chodniku z głową opartą o krawężnik. Obok niego ramię w ramię setki studentów obojga płci i wszystkich ras”.
I jednocześnie zestawia to z Polską, gdzie podobne zaangażowanie któregoś z polityków spotkałoby się z gniewną reakcją w rodzaju: „Niech się nie lansuje na naszych plecach”…
Zestawia Baracka Obamę, którego występ w uniwersyteckim kampusie jest kwitowany gorącym aplauzem i Grzegorza Schetynę, na widok którego w Polsce wyłącza się telewizory.
W Hołdysowym biadoleniu jest sporo prawdy, ale nie dlatego, że Polacy mają jakieś rozdwojenie jaźni i popierają u innych to, co u siebie krytykują. Kluczem tego naszego narzekania jest jakość polityki. Co oznacza, że Polacy wyżej oceniają politykę amerykańską. I polityków amerykańskich, choć na dobrą sprawę – poza paroma wyjątkami – ich nie znają.
Amerykańscy politycy są naturalni, a przynajmniej bardziej naturalni niż ich polscy odpowiednicy. Polscy politycy w przewarzającej mierze są sztuczni, sztywni i bezbarwni. Rzeczywiście lansują się na plecach tych, których rzekomo wspierają, a jak co do czego przyjdzie – w głosowaniach mają ich w d…
Nie wchodząc w szczegóły, warto przypomnieć bardzo symptomatyczne narzekania feministek, które uskarżały się, że jeszcze niedawno wszyscy oni bardzo chętnie robili sobie selfie z papierowymi hasłami popierającymi ich postulaty, a jak doszło do sejmowych głosowań, o nich „zapomnieli”.
Nudni i sztywni są nawet ci, którzy są młodzi i teoretycznie bardziej otwarci na świat niż ich starsi koledzy i koleżanki. Wystarczy pooglądać talk-showy z ich udziałem lub poczytać prasowe wywiady. Zieeew…..
Długo nie będzie u nas „polskiego Andrew Cuomo” i mu podobnych. I wcale nie domagam się, by polscy politycy z luzem kładli się na ulicy i wspierali protestujących, ale chciałbym, by polscy politycy bardziej słuchali, co się do nich mówi. I by wyrażali choć minimum zainteresowania innymi sprawami niż tylko sejmowymi napier...
Inne tematy w dziale Polityka