Od czasu do czasu w moim kościele parafialnym na mszach niedzielnych dostrzegam troje ładnych dziewcząt. Zwracają na siebie uwagę właśnie urodą, a że zasiadają zwykle w pierwszych ławkach, nietrudno je dostrzec.
Nowoczesny, niekiedy odważny makijaż i – jak to się mówi – extra ciuchy, nowoczesny ubiór, modne okulary, ładne zaczesanie powodują, że zaliczyć by je można do świata dyskotek i klubowych knajpek. Zresztą, gdy zobaczyłem je pierwszy raz, rzeczywiście powstała kalka myślowa i zdziwienie „skąd te laski w kościele?”.
Ich wizerunek – tak bardzo pasujący do świata rozrywkowego – nie pasował mi do kościoła. Zresztą, pomyślałem, muszą tu pewnie być, bo widocznie są gośćmi jakiejś religijnej rodziny. Ale gdy dostrzegłem je i drugi, i kolejny raz, przyjrzałem im się i zorientowałem się, że … modlą się! Tak, uczestniczą aktywne we Mszy!
I zawstydziłem się, bo przyznałem w duchu, że gdybym takie kobiety ujrzał na ulicy, bądź w kawiarnianym ogródku, zastanowiłbym się zapewne, ile knajp jeszcze dziś zaliczą i ile piw wypiją, albo z kim zabawią. Albo po prostu skwitowałbym, że ładne mamy kobiety w Poznaniu, ale nigdy bym nie przypuszczał, że tak ładne twarze spotkam w kościele.
I teraz, gdy piszę te słowa, właściwie zastanawiam się, ile razy stereotypowo spoglądamy na ludzi i jak często ich krzywdzimy.
Kościół to nie jest co prawda salon mody i urody i nie po to doń się chodzi, by oglądać się na atrakcyjne kobiety, jednak i Kościół zasługuje na piękne kobiety i na ich modlitwę. Nawet, jeśli po mszy pójdą na piwo, lub zabawić się w następnej dyskotece.
Inne tematy w dziale Polityka