Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
441
BLOG

Wiwat Polonia frustrata!

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Polityka Obserwuj notkę 2

Strachy Na Lachy śpiewają tak: Bywasz piekącym jadem trollów na internetowym forum; Wiwat Polonia, frustrata, wiwat dąs psychopata; Jam nieudacznik, grafoman i śmieć; Tylko tu możesz być Bogiem, na wszystkich podnosisz nogę i załatwiasz te sprawę jak pies – i mają całkowitą rację.

Czasami mam wrażenie, że jako naród chorujemy na jakąś zbiorową przypadłość nadmiaru żółci i co jakiś czas zbiorowo ją usuwamy poprzez bluzgi w Internecie. Poziom agresji, jaka tu płynie jest zatrważający. Skala bluzgów, przekleństw, agresji personalnej, kipiącej nienawiści przekracza jakiekolwiek chyba normy – jeśli takie w ogóle istnieją.
 
Nie pamiętam, gdzie przeczytałem informację, że jako Polacy jesteśmy mistrzami świata w agresji prowadzenia debaty w Internecie – oczywiście „mistrzami” w tym najgorszym stylu. To przykre, ale i oddające pewną nową polską mentalność.
 
Wolności pragnęliśmy jak mało kto – zniewoleni wpierw niemiecką okupacją wojskową, a następnie przez długie lata komunizmu wciśnięci w okowy zniewolenia politycznego, społecznego i mentalnego.
 
Wolność rozumieliśmy bardzo różnie – jako możliwość swobodnego poruszania się po świecie, wolności polityczne, różnorodność kulturową, ale również jako swobodę myślenia i wypowiedzi.
 
I tak jak poradziliśmy sobie z wolnością polityczną (już słyszę ten krzyk niezgody), jak odnaleźliśmy się w świecie (nie ma podobno miejsca, gdzie nie byłoby Polaków), tak z wolnością wypowiedzi jest już znacznie gorzej. Pojęcie „swobody wypowiedzi” zrozumieliśmy jako okazję do pisania i mówienia czegokolwiek, co ślina na język przyniesie. Szkalowania bez ograniczeń i bez zahamowań.
 
Z jednej strony debaty, jakie toczą się w Internecie oddają poziom społecznych emocji, z drugiej zaś widać, że sobie z nimi nie radzimy. Bezczelność goni nienawiść, nienawiść goni histerię, histeria goni zuchwałość, zuchwałość goni zawiść, zawiść goni zapiekłość, zapiekłość goni bezczelność. Lubimy okładać swoich przeciwników ideowych, obyczajowych, mentalnych najdotkliwszymi obelgami.
 
Co gorsza, poziom „odwagi” wzrasta, im bardziej autor jest zakryty anonimem. Nieprzypadkowo autorami największych obelg są postaci anonimowe – nic dziwnego, w takiej sytuacji łatwiej jest zaatakować kogoś, można lżyć bezkarnie.
 
To też świadczy o naszej kondycji psychicznej: lubimy się wyżywać, lubimy komuś „dołożyć”, ale pod przykrywką, rzadko przy otwartej przyłbicy. Anonimowe pisanie obelg jest niestety przejawem słabości i tchórzostwa, a z kolei zdradza słaby poziom dyskusji. Podnosi co niektórym adrenalinę, ale nie poprawia o krok wyjaśnienia omawianego tematu.
 
Paru „odważnych” spróbuje zapewne porównać swoją sytuację do anonimowej wszak Kataryny, której tu nie wskazuję jako „winnej”. Istotnie, nie wskazuję, wręcz podziwiam jej analityczny umysł. Problem w tym, że Kataryna i jej podobni anonimowi poważni blogerzy nigdy nie posuwają się do przekleństw i nienawiści w swoich tekstach, piszą poważnie, czasem uszczypliwie, ale prawdziwie, bez obelg.
 
Stado „odważnych” nie umie pisać poważnych tekstów, wali na odlew. To nie analizy, a gniewne pokrzykiwania na innych, to zwykłe plucie i ujadanie. Wygląda to trochę jak podszczekiwanie ratlerków na przejeżdżające samochody.
 
Już więcej odwagi ma zajączek, który w znanym dowcipie wchodzi do knajpy (a więc nie anonimowyJ!) i groźnie pyta: kto pobił mojego syna?!?!?!? Gdy ujrzał wieeeeelkiego niedźwiedzia, odpowiada: aaa, należało się gówniarzowi… I więcej tu odwagi i sympatyczności …
 
 
 
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka