Marek Hendrykowski, Wiwat. Saga wielkopolska, fot. K.Mączkowski
Marek Hendrykowski, Wiwat. Saga wielkopolska, fot. K.Mączkowski
Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
114
BLOG

Wielkopolska nie jest nudna, czyli "Wiwat!"

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Kultura Obserwuj notkę 3
Rozmach historii tu opisanych powoduje, że - jak sądzę - nie tylko Poznańczyków i Wielkopolan zainteresuje, a sięgną po książkę i w czytaniu się zatopią wszyscy ci, którzy pociąg swój do historii odnajdują i do pięknych historii, jakich dzisiaj rzadko.

Obiecywałem sobie na początku roku, że będę sięgał częściej do "klamotów", czyli książek grubych. Mam tego trochę w swojej biblioteczce, a ciągle brakowało czasu. Ale słowo się rzekło, pierwszy "klamot" w ręku spoczął. Książka Marka Hendrykowskiego wyprzedziła kilka innych tytułów, które na swą kolej cierpliwie czekają.

Nie pamiętam co mnie ujęło przy przeglądaniu książki Wiwat! Saga wielkopolska: zachęta we wstępie marszałka Marka Woźniaka, który, jak wiadomo, bylejakości nie uznaje; atmosfera 105. rocznicy Powstania Wielkopolskiego, czy fragmenty chciwie pochłaniane już w księgarni? A może i wychwycone nazwy Wolsztyna, Chodzieży i ... Teksasu? A może wszystko razem?

Tak czy inaczej, od dwóch dni zaprzyjaźniam się z olśniewającą książką pisaną z wielkim rozmachem geograficznym, historycznym, osobowym (ileż tu znanych i mniej znanych postaci się pojawia!); z książką o przepięknym języku, który wulgaryzmów unika, a i emocje oddać potrafi!

Prof. Marek Hendrykowski, autor i znawca epoki, stylizuje język swojej opowieści właśnie na taki piękny, czysty, zgrabny i smaczny - że tak to ujmę - rodem z literatury dziewiętnastowiecznej, jak ją sobie wyobrażam, że niestraszna jest liczba stron, a przeszło 900 licząca.

Po to by Powstanie Wielopolskie jako centralne dla tej narracji ująć, trzeba szerszej prezentacji dokonać: i ludzi, i ludu, i obyczajów w Wielkopolsce panujących. Prof. Hendrykowski, skrupulatnie pisze o wszystkim. Gdy do Wolsztyna bohaterowie jadą, widać tę drogę oczyma wyobraźni; gdy spacerują ulicami Poznania, nawet opisanymi nazwami niemieckimi, wiadomo o jaką część miasta chodzi; gdy opisuje targi miejskie, jakbym sam wśród stoisk towarów kolonialnych wyglądał.

Wszystko to dokładnie język ówczesny oddaje, obyczaj ukazuje i przynosi ogrom przyjemności z czytania. Doprawdy, jedna z piękniejszych lektur mi się przytrafiła, i to jako druga w tym roku.

Książka pokazuje jak wielka historia - w latach 1870-1920 wyrażona - w wielkich miastach się dzieje, ale i w mniejszych jednocześnie, gdzie obok Poznania Szamocin, Stogowo czy Konarzewo występują. Pokazuje jak historia wielkimi sprawami się rysuje, a i w losach poszczególnych osób i rodzin się przegląda.

Losy tychże postaci, ich charaktery pokazują też, że bycie patriotą nie oznacza zamykania się na języki, nowinki ze świata i na obce kultury. Przecież w nich inspiracje można odnaleźć i zachętę do pracy krajowej.

Rozmach historii tu opisanych powoduje, że - jak sądzę - nie tylko Poznańczyków i Wielkopolan zainteresuje, a sięgną po książkę i w czytaniu się zatopią wszyscy ci, którzy pociąg swój do historii odnajdują i do pięknych historii, jakich dzisiaj rzadko.

No i cytat, jak dla mnie skrojony:

Czytaj [...] uważnie, z namysłem, z pożytkiem dla siebie. Nie spiesz się, smakuj, delektuj. Po czym poznać mądrą książkę? Po tym, że nas do głębi porusza, poszerza nam rzeczywistość, pozwala pełniej zobaczyć i przeniknąć świat, w którym żyjemy. Pobudza naszą wrażliwość i dostarcza umysłowi nośnych pojęć niezbędnych do odkrywania, odczuwania, przeżywania i refleksji nad sobą i otoczeniem.

Cytat to o mnie i książce jednocześnie...
 
 
Marek Hendrykowski, Wiwat! Saga Wielkopolska, Rebis 2023
 
 

 


Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Kultura