Indiańska Babcia, fot. K.M.Mączkowski
Indiańska Babcia, fot. K.M.Mączkowski
Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
186
BLOG

Indiańska Babcia, Stefania Antoniewicz

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 1
"Zniszczenie przychodzi tylko wtedy, kiedy pomagamy mu przyjść". Indianie nie pozwolili. Niezwykłe świadectwa indiańskich dróg do wolności w listach do Indiańskiej Babci z Polski.

Każde środowisko ma swoje ważne daty przełomowych momentów, swoje święte miejsca i ważne postaci.  Nie inaczej jest z polskimi indianistami, którzy sfederowani w PRPI liczą sobie już prawie 50 lat. Jeszcze przed chodzieską inicjatywą organizacji zlotów, wiele osób skupiało się wokół tych, którzy ich inspirowali, kształtowali na indianistycznej drodze. Jedną z nich była Stefania Antoniewicz, nazwana przez Indian i Polaków Indiańską Babcią.

W jej warszawskim mieszkaniu spotykali się ludzie tworzący Ruch i inicjujący wiele działań, również z udziałem Indian, nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. To tu trafiał m.in. James Brenner, indiański student zakochany w pewnej Polce, z inicjatywy którego na język polski została przetłumaczona głośna książka Pochowaj me serce w Wounded Knee, na której wychowało się wiele pokoleń pasjonatów indianerki.

Babcia znana była z tego, że korespondowała z Indianami, przesyłała im – w swoim imieniu i imieniu jej polskich przyjaciół – listy poparcia dla indiańskiej walki o samostanowienie i prawa człowieka. A lata 70. to czas indiańskiej rebelii w USA, czas różnych okupacji, marszów, protestów. Dzięki otrzymywanym od Indian informacjom i gazetom Polacy znali prawdziwe oblicze tego, co tam się działo.

Książeczka o Babci to skromny, ale mocny hołd oddany jej wielkiemu dziełu. To kilkanaście fragmentów indiańskich listów do niej, kilka opowieści jej indianistycznych wnuków i przyjaciół o niej samej i wielkości jej postaci.

Z jej kart wyłania się atmosfera niezwykłego romantyzmu indiańskiej walki o ich prawa, kształtowania się nowej panindiańskiej świadomości tubylców USA – okupacji Wounded Knee 1973, procesów sądowych, odsiadki we więzieniach, początków "sprawy Leonarda Peltiera", budowania społeczności D.Q.University, indiańskiej uczelni – ale i całkiem nieromantycznych, bo trudnych starań o utrzymanie rodzin, zwykłej biedy, ale i nadziei, okraszonej gniewem na niesprawiedliwą rzeczywistość.

Z dzisiejszego punktu widzenia, niesamowicie i wprost niewiarygodnie brzmią emocje Indian zaangażowanych, co tu dużo mówić, w walkę przeciwko federalnemu rządowi USA! Dużo w tej korespondencji o okupacji Wounded Knee, o innych następujących później wydarzeniach w rezerwatach – m.in. o wyborczej rywalizacji w Pine Ridge, między prorządowym Dickiem Wilsonem, a Russellem Meansem, jednym z liderów okupacji i AIM, o Najdłuższym Marszu 1978…

Ileż naiwnej, z dzisiejszego punktu widzenia, naiwności w listach Indian do Babci! Darryl Wilson, Indianin Pit River (z zachodu USA), poeta, pisarz, aktywista indiański, gdy pisał o kłopotach z przeprowadzką i pozyskaniem kawałka ziemi, pisze: Otwarcie deklarujemy, że zaprzeczamy prawu rządu USA do tej ziemi. Wierzymy, że żadna ziemia w Kalifornii nie jest własnością rządu USA. Oni oczywiście twierdzą, że posiadają całą ziemię – chociaż mają tytuł do tej ziemi, ale żadnego traktatu z moim ludem, i my nigdy się nie poddamy!

Inny aktywista, Lee Big Water, Pottawatomi, były członek AIM i uczestnik okupacji Wounded Knee 1973, pisze długi list o spodziewanym zwycięstwie AIM, o zwycięstwie „sprawy indiańskiej”, ale i o eksterminacji Indian przez rząd USA, o sterylizacji indiańskich kobiet. My zwyciężamy, ale rząd nie zostawi naszych kobiet w spokoju… Pisze: Wiemy, że zwyciężymy, końcowy rozdział będzie pisany przez indiańskie Narody w Ameryce, ujrzymy to, i Wielki Duch stanął po naszej stronie, by dowieźć, że zwyciężymy.

Mój Boże, jest nawet wiara w to, że „sprawa Peltiera”, zakończy się na chwilowym zatrzymaniu: Leonard Peltier został przez sąd uwolniony od „Zarzutu Morderstwa”, tutaj w Milwaukee. To jest dobre dla nas; jednak pozostaje w więzieniu z powodu innych zmyślonych zarzutów… (list Michaela Lee Big Water).

Dziś wiemy, że wówczas ani Wounded Knee 1973 nie dało żadnych szybkich rezultatów, a „sprawę Leonarda” znamy dziś jako niekończące się draństwo i niesprawiedliwość amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości.

Przy okazji poznawania atmosfery lat 70. – jednego z najgorętszych dla Indian okresu czasu – odkrywamy potworne różnice między, jakby to dziwnie dla Indian wówczas nie brzmiało, amerykańskim światem wolności (choćby wolności podróżowania), a naszym zamkniętym w stęchłej komunie zaściankiem. Darryl Wilson, gdy był w Genewie na jednej z konferencji praw człowieka, pisze, że … blisko byliśmy Polski, ale nie mogliśmy – z powodu rozkładu zajęć odwiedzić twojego kraju. Nie wiedział, że zajęcia to nic wobec komunistycznej machiny zamknięcia na świat! Jakże naiwnie brzmi nadzieja, którą zawiera w jednym z listów, gdy pisze, że udzielił wypowiedzi (również Radiu Warszawa) mówiąc, że … zbyt długo istnieją Żelazne Pięści, Żelazne Kurtyny, Żelazne myślenie i Żelazne sny, licząc, że zostanie to wyemitowane! Oni wówczas mieli już AIM, a wolnościowy ruch „Solidarności” w Polsce narodził się dopiero siedem lat później.

Wiele w tej książce indiańskiej mistyki, indiańskich idei, które dzisiaj określamy jako „przesłanie dla Ziemi”, wiele wrażliwości i nadziei. Nie chcę odbierać przyjemności z czytania te książki i samodzielnego odkrywania tych wspaniałych myśli, więc poprzestanę na jednej: Zniszczenie przychodzi tylko wtedy, kiedy pomagamy mu przyjść.

Myślę sobie, że to, co pomagało Indianom przetrwać tamten ciężki czas, zasadzało się właśnie w nadziei, nawet tej naiwnej. Czas rewolucji zawsze obfituje w pewnego rodzaju naiwną nadzieję, w piękne hasła zagrzewające do walki. Tak było i wtedy. I to w tej książce widać doskonale. Nie pozwolili nadejść zniszczeniu i swoisty renesans idei tubylczych może być owocem tamtych starań.

Książka wymaga pewnie obszernego komentarza tych, którzy znali Babcię, albo wydania poszerzonego, do czego namawiam, ale już w tej formie jest niezwykłym świadectwem początków tego, co jest częścią naszej indianistycznej tożsamości.



Indiańska Babcia, Stefania Antoniewicz

opr. zbiorowe

Foxes Books 2023

 



Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura