Fernanda Melchor, To nie jest Miami. Fot. K.Mączkowski
Fernanda Melchor, To nie jest Miami. Fot. K.Mączkowski
Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
97
BLOG

Fernanda Melchor: To nie jest Miami

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 0
Na czym polega fenomen literatury meksykańskiej? Tak, meksykańskiej, nie latynoskiej…

Nie umiem zdefiniować swojego zachwytu dla literatury meksykańskiej. Nie tyle dla latynoskiej, co dla meksykańskiej właśnie.

Nie wiem czy to wynika z bliskości Stanów Zjednoczonych, czy może to efekt podwójnego pomostu: między Meksykiem a Ameryką Łacińską i Meksykiem a Ameryką Północną, a może to efekt mieszanej indiańsko-hiszpańsko-francusko-metyskiej historii, czy po prostu z niezwykle ciekawego tygla kulturowego. Podejrzewam, że wszystkiego po trochu i książki pisarzy meksykańskich mają szczególne miejsce w moich podróżach literackich po Ameryce.

Właśnie trafiła do mnie publicystyczną opowieść Fernandy Melchor pt. To nie jest Miami. O Veracruz. To nie jest opowieść o Meksyku, ale o mieście w Meksyku. Nie wiem czy najbardziej dla Meksyku charakterystycznego, ale trudno wyobrazić sobie Veracruz poza Meksykiem.

Walorem tego publicystycznego zbioru jest to, że Autorka – dziennikarka kilku meksykańskich tytułów – pisze o mieście realnym, w którym się urodziła, wychowywała, w którym żyje – a przynajmniej żyła przez długi czas – i którego doświadcza codziennie.

Walorem jest to, że ta książka nie ma ambicji bycia książką o całym Meksyku – jest o Veracruz i to buduje jej niezwykłość i pewnego rodzaju literacką tożsamość. Bo miasto to, poza sferą urbanistyczną, również opowieść.

Mieszkać w jakimś mieście, to tyle, co mieszkać wśród opowieści: tych opisywanych w książkach, tych, które pojawiają się w gazetach i na ekranach, tych przekazywanych z ust do ust [...] Miasto to pole, na którym historie się tworzą i pomnażają.  A także umierają..., pisze Melchor i tej narracji poddałem się od samego początku.

To książka o miłości, radości, smutkach, dramatach i śmierci, które dzieją się naprzemiennie, obok siebie i częstokroć jedno wypiera i zastępuje drugie. Na długo lub choćby na chwilę. Jak kolory słońca w kropli, która spływa po mokrym liściu. Tu jest to często kropla krwi, kropla strachu na czole przerażonych bohaterów opisywanych zdarzeń lub kropla łzy ze śmiechu, który też się tu zdarza.

Opowieść przejmująca, straszna, a przez to, na swój sposób piękna.

Fernanda Melchor
To nie jest Miami
Wydawnictwo Art Rage 2023
Tłum. Tomasz Pindel

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura