Nie obrażam się na miniony rok, bo na wiele spraw nie miałem wpływu, a te które zależały ode mnie starałem się robić jak najlepiej. Wszystkie złe rzeczy są dla mnie ostrzeżeniem i nauczką, a wszystkie dobre zachętą do nowych wyzwań. Staram się w przyszłość spoglądać z nadzieją.
Jeszcze bardziej przestałem się zajmować polityką, co wyczyściło moją głowę już rok temu, teraz w dodatku widzę, że unikanie polityki jest zbawienne dla omijania wątpliwej jakości "debaty" nt. szczepionek dla "18. wybranych" i tym podobnych duperelnych spraw, które poza gorączką i rozemocjonowaniem wszystkich dookoła, nie wnoszą niczego pozytywnego.
[Tak na marginesie, trochę i smutne, i śmieszne, że my, potomkowie zwycięzców spod z Grunwaldu, Wiednia i Warszawy, zdołaliśmy pokłócić się o szczepionki. Nie ma spraw, o które nie zdołamy się pokłócić. My, dumny polski naród. Polska mistrzem Polski].
Nieważne. Ja nie o tym.
W każdym mniej lub bardziej przełomowym momencie swojego życia (a zmiana datownika roku też do takich przełomowych należy) przypominam sobie powiedzenie Indian z plemienia Szoszonów, którzy mawiają, że "wczoraj" to doświadczenie, "jutro" to nadzieja, a "dziś" to przejście między jednym a drugim, najlepiej jak tylko potrafimy.
No więc życzę wszystkim najlepszych i najpiękniejszych przejść między tymi doświadczeniami a wszelką nadzieją, która jest przed nami.
Ludzkość wchodzi w nowy rok, a ja ze satysfakcją konstatuję, że rozpoczynam drugi tysiąc w swojej publicystyce w Salonie24. Ostrzegałem, że wrócę, więc oto jestem!
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Inne tematy w dziale Rozmaitości