Zegar wybił 3. nad ranem. Od paru tygodni to moja normalna pora zasypiania. Wcześniej nie umiem. Czytam, oglądam filmy, przeglądam FB. Jak wielu. Tak sobie myślę, gdy słyszę jak znajomi na wyścigi ogłaszają przypadłości dokuczające im w czasach pandemii, że to późne chodzenie do łóżka może być taką moją nieuświadomioną dolegliwością.
Staję przed oknem i nasłuchuję krzyków – sądząc po głosie – młodych i niezbyt trzeźwych ludzi w pobliskim parku. Lampa stojąca przy bloku jasno rozświetlająca najbliższe otoczenie w ciemnościach topi całą resztę. Właśnie stamtąd, z tej ciemności, dochodzą te wrzaskliwe odgłosy.
Próbuję zrozumieć o co im chodzi, ale poza wykrzykiwanymi imionami niewiele więcej można usłyszeć. Poza tym cisza. Jak to nad morzem o tej porze… Właśnie tacy młodzi o tej porze roku na deptaku potrafią głośno hałasować i nagle zniknąć. Policja? Ktoś otworzył okna i ich przegonił?
Lampa pod blokiem jest początkiem jasnego łańcuszka innych lamp stojących przy parkowej alejce kończącej się na niewielkim wzniesieniu. Nad morzem prawie każde wzniesienie oznacza wejście na wydmy i gwałtowne zejście na plażę.
Z oddali słychać pomruk świnoujskiego portu – jednostajny huk pracujących maszyn i agregatów. Tak to sobie wyobrażam…
Za parkiem cisza. Tramwaje jeszcze nie wyjechały na swoje dzienne trasy, a sznurek samochodów – mimo koronawirusa – pojawi się gdzieś koło 6. rano. Tak samo mewy głośno nawołujące się nad głowami i przekrzykujące huk morskich fal. Teraz to jeszcze nie ich czas.
Spoglądam w prawo. Oczyma wyobraźni widzę to, co teraz ukryła noc – kilka wysokich sosen, trochę liściastych drzew i kręte alejki opustoszałe nie tylko nocą, ale i podczas narodowej kwarantanny.
Za nimi kilka widocznych bloków, które zasłaniają port. W kilku oknach palą się światła. Też mają kłopot z snem? A może już do pracy się szykują?
Facebookowa akcja „Widok z okna” zachęcająca do publikowania tego, co widać za oknem uświadomiła wielu, że mają ciekawe widoki, na które dotąd w ogóle nie zwracali uwagi.
Ja też mam miły widok. I doceniam go codziennie, gdy wstaję i spaceruję między pokojami rozmawiając przez telefon (gdy rozmawiam przez komórkę nie umiem usiedzieć) i gdy – jak teraz – kładę się spać.
Dobrze jest doceniać to, co się ma. Zwłaszcza, gdy buduje to wspomnienia i pragnienia.
Nie ma w Świnoujściu tramwaju, tak jak w Poznaniu nie słychać portu i morskich fal. Ale co z tego, skoro świat widziany realnie i oczyma wyobraźni splata miłe widoki i dźwięki w jedno? Ta sama alejka parkowa może prowadzić do najbliższego ronda, jak i na nadmorskie wydmy… Mewy latające w Poznaniu i w Świnoujściu nawołują się tak samo. I noc przy parkowych lampach, tu i tam, wygląda bardzo podobnie.
Jeśli nie można chodzić i jeździć, to można marzyć. I jeszcze bardziej zapragnąć.
****
Słońce dziś wstało, jak zwykle, od wschodu i mozolnie pnąc się ku górze zawalczyło przy okazji z napływowymi chmurami. Nie bardzo wiadomo czy będzie dziś padać, czy może będziemy mieć słoneczny cały dzień. Ale widok jest ten sam, co wczoraj. Stoją wysokie drzewa jak dumni parkowi strażnicy. Spokój jest już rozproszony warkotem silników samochodów mknących nie wiadomo dokąd. Aż strach pomyśleć co będzie się działo, jak już odblokują galerie handlowe.
Ale widok z okna będzie ten sam. Tak samo miły dla oczu, że nic w nim nie musi się zmieniać.
Inne tematy w dziale Rozmaitości