To ile warte są kampanie nawołujące do ograniczenia konsumpcjonizmu, widać w dni poświąteczne i pierwsze dni nowego roku, kiedy Polacy masowo rzucają się do sklepów - jakby były zamknięte nie przez dwa dni, a dwa tygodnie.
Nie zniechęcałbym się, ale zwrócił uwagę na to, że to kolejny obszar niezauważony przez tzw. edukację ekologiczną.
Nie wystarczy bowiem uczyć jak np. dobrze segregować odpady - bo to chyba już wie każdy Polak - ale również tego, by unikać zbędnych zakupów, jak nie dać się zwodzić durnym "promocjom" i "sezonowym obniżkom cen", owym „czarnym piątkom” trwającym cały tydzień, tym wszystkim dziwnym operacjom polegającym na podwyższaniu cen tuż przez świętami, a potem ich obniżaniu albo zapychaniu półek starociami, które nie zeszły w ciągu roku…
Nie chodzi o to, by biedować, by głodzić się jakoś wielce, ale o to, by naszym codziennym wyborom towarzyszył namysł nad tym, co my z tym wszystkim później zrobimy.
Informacje, że przeciętna polska rodzina wyrzuca przeszło 260 kg odpadów komunalnych rocznie i przeszło 250 kg jedzenia (!) taką refleksję winny wzbudzić. Bez względu na poglądy i wyznanie.
Inne tematy w dziale Rozmaitości